Pobudź swoją wyobraźnię ...

niedziela, 30 grudnia 2012

35. Nathan ♥



Siedziałaś wraz z Nathanem na plaży w pewien ciepły, jesienny wieczór. Obejmowaliście się, całowaliście, śmialiście, żartowaliście. W pewnym momencie Nath powiedział, że Cię kocha. Ale inaczej niż zwykle. Zawsze mówił to bez przekonania, jak jakąś kwestię w teatrze, nieprawdziwie. teraz mówił szczerze. 
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałaś i pocałowaliście się delikatnie
Kiedy wróciłaś do domu przed oczami miałaś tylko jego twarz, a w głowie jego słowa. Zaczarował Cię. Jeszcze nigdy nie kochałaś kogoś tak mocno jak jego. Jego miłość dawała Ci siłę do życia. Aż do pewnego dnia...

Cała ta sytuacja już powoli wykańczała Cię psychicznie. Ludzie pisali do Ciebie różne sposoby na samobójstwo. Skok z mostu, podcięcie żył, powieszenie się, wypicie rozpuszczalnika, połknięcie tabletek. Wszystko przez jedną plotkę. "<t.i.> jak mogłaś, suko ! Zniszczę Cię, rozumiesz !? Jak mogłaś się przespać z moim chłopakiem ?!" . Taak. Plotki. Głupie kłamstwa, które potrafią zniszczyć Ci życie. Tym razem cała szkoła zmówiła się przeciwko Tobie. No bo "jak można przespać się z chłopakiem najsławniejszej, najpopularniejszej cheerleaderki w szkole?!".
Nie mówiłaś nic Nathanowi. Spędzałaś z nim każdą wolną chwilę, bo wiedziałaś, że już niedługo Cię nie będzie. Postanowiłaś się zabić.  Sądziłaś, że to jedyne wyjście z całej tej sytuacji.
Pewnego dnia Nath odwiedził Cię w domu. Wtedy spadł pierwszy śnieg i chciał zabrać Cię na bitwę na śnieżki. Kazałaś mu usiąść na łóżku, a sama poszłaś do łazienki uczesać kitkę, która nie będzie Ci przeszkadzać, przebrać się etc. Zapomniałaś kompletnie o tym, że zostawiłaś włączonego laptopa.... i facebooka. Dostałaś kolejną wiadomość prywatną. Tym razem od swojej "najlepszej przyjaciółki":
- Idź się leczyć, dziwko! Jak mogłaś się przespać z kimś innym mając chłopaka!? Jesteś naprawdę jakaś nienormalna! Powinni Cię zamknąć w psychiatryku! Albo lepiej! Łyknij tabletki i będzie po sprawie! - przeczytał cicho Nath
Nie wiedział co zrobić. Z udawanym zadowoleniem wyszłaś z łazienki i przytuliłaś chłopaka. Jednak on odwzajemnił go dopiero po chwili. Uścisnął Cię mocno, jakby na pożegnanie.
- Ej ! Zaraz mnie udusisz ! - zaśmiałaś się - O co chodzi ? - spoważniałaś widząc jego przerażoną minę. On jednak wiedział, że nic nie zrobiłaś. Spędzałaś z nim każdą chwilę. Nie opuszczałaś go nawet na krok. Był przy Tobie póki nie zasnęłaś i kiedy otwierałaś oczy. Nie przespałaś się z nikim i oboje dobrze o tym wiedzieliście.
- Chodź. - Nathan pociągnął Cię za rękę - Pakuj się.
Wyciągnął z szafy Twoją szarą walizkę i wrzucił do niej zawartość trzech szuflad komody.  Ty po krótkiej chwili pomogłaś mu zdejmując ubrania z wieszaków i półek.
- Znudziły mi się śnieżki. - powiedział zapinając walizkę - W zamian zabieram Cię na wycieczkę. - na zawsze, dodał w myślach
- Gdzie ?
- Niespodzianka.
Uśmiechnął się do Ciebie i włożył Twój bagaż do swojego Jeepa, którego dostał na 16-ste urodziny. Później pojechaliście do niego. Podczas gdy Nath pakował swoje rzeczy, Ty weszłaś na facebooka w swoim telefonie. Usunęłaś konto. Bo po co Ci ? Żeby wszyscy wyzywali Cię jeszcze gorzej ? Kiedy Nathan miał już wszystko co potrzebne, usiadł za kierownicą i ruszyliście. Tylko gdzie ? Jechaliście może 5 godzin. Zasnęłaś po drodze.
Obudził Cię dźwięczny głos Nathana :
- Cześć wujku ! - usłyszałaś za szybą samochodu - Moglibyśmy się u Ciebie zatrzymać ?
- Oczywiście ! Ale Ty i kto ?
W lusterku zauważyłaś, że Nathan się uśmiecha i idzie w Twoją stronę. Przeciągnęłaś się i otwarłaś drzwiczki. Wyskoczyłaś z Jeepa i wpadłaś prosto w ramiona Natha.
- Niezłe wyczucie czasu. - powiedział
- Lata praktyki.
Dałaś mu całusa w policzek, widać było, że czekał na więcej, i odeszłam przywitać się z jego wujkiem.

Dwa tygodnie później. Siedzisz na pomoście, przy domu, w którym obecnie mieszkacie. Zbliża się pora kolacji, ale na dworze jest już zupełnie ciemno. Jedynie pełnia księżyca oświetla okolicę odbijając się w jeziorze. Usłyszałaś za sobą kroki. Wiatr rozwiał Ci włosy i ktoś przytulił Cię od tyłu. Nathan.
- Co tu robisz ? - spytał dając Ci całusa w policzek. Zakryłaś szybko lewy nadgarstek, żeby nie widział blizn po samookaleczaniu się. Co prawda nie robisz tego od dwóch tygodni, ale blizny zostały. - Nie jesteś głodna ?
- Właśnie miałam iść na kolację. - uśmiechnęłaś się do niego
- Nie jest Ci zimno ?
- Nie. Mam bluzę. - chwila ciszy - Nath ?
- Tak ?
- Długo tu będziemy mieszkać ?
- Całą wieczność. Z dala od wszystkich i wszystkiego.
 - A co ze szkołą ?
- Zostaniemy analfabetami i będziemy mieli niezliczoną gromadkę dzieci.
- Ale najpierw ślub ?
- Jak sobie życzysz.

Jak powiedział - tak zrobił.
Pół roku później, kiedy nikt Wam nie przeszkadzał, a Wy żyliście sobie spokojnie i szczęśliwie, Nathan Ci się oświadczył. Nadal nie wiedziałaś dlaczego Cię tu przywiózł, ale nie chciałaś wiedzieć. Zapomnieliście o problemach i teraz uczysz się szyć, żeby zdążyć zrobić jakieś ubranka dla maluszka. Jesteś w drugim miesiącu ciąży.. takiej ... niespodziewanej. Ale mimo wszystko się cieszycie .

__________________________________
Dla Klaudii.
Niby słodki no ale cóż.
Wena mnie opuściła !
Zapraszam na next u Ali :
http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/2012/12/rozdzia-59.html
Wasza Vic...


niedziela, 25 listopada 2012

34. Max ♥

Płakałaś. Płakałaś tak długo, aż w końcu wykorzystałaś wszystkie łzy. Wtedy zasnęłaś...

     Sprzątałaś w Waszej sypialni na poddaszu. Twojej i Maxa. Mieszkaliście razem od 2 lat. Świetnie się dogadywaliście i świata poza sobą nie widzieliście.
Podeszłaś do komody. Postanowiłaś ułożyć Maxowi, który strasznie bałaganił, bieliznę. Było to pierwsza szuflada, więc co za różnica. I tak musisz poukładać wszystko. Kiedy zaczęłaś oddzielać jego bokserki od skarpetek, zauważyłaś skrawek jaskrawo różowego materiału. Sięgnęłaś po to i zobaczyłaś, że to... damskie stringi ! W dodatku nie Twoje !
Postanowiłaś zaczekać, aż Max wróci ze studia i wytłumaczyć to.
Po 3 godzinach niecierpliwego czekania, Max ukazał się w drzwiach. Podszedł do Ciebie i usiadł obok na łóżku. Chciał dać Ci buziaka, ale odepchnęłaś go i wstałaś. On zrobił to samo.
- Co jest ? Coś nie tak ? - spytał
- To ! - pokazałaś mu swoje odkrycie
- <t.i.> to nie tak jak myślisz.
Był wyraźnie zakłopotany, a Ty wiedziałaś co zrobił. Tylko dlaczego teraz ?! Dlaczego teraz, kiedy mieszkacie razem i będziecie mieli dziecko ?! Tak, jesteś w 2 miesiącu ciąży.
- A jak ?! - krzyczałaś - Wytłumacz się !
- Kochanie, źle to zrozu...
- Zamknij się ! Zdradziłeś mnie czy nie ?!
Max milczał. Ale chciałaś usłyszeć odpowiedź, nawet jeśli znasz prawdę.
- Spałeś z inną, czy nie ?!
Denerwowałaś się coraz bardziej.
- Max odpowiedz, do cholery, czy mnie zdradziłeś ?!
- To był tylko wyskok !
Zamurowało Cię. Otworzyłaś szeroko oczy, do których napłynęły łzy.
- Kiedy ? - spytałaś spokojnie
- Nie pamiętam. Byłem pijany.
- Pamiętasz ! Dobrze o tym wiesz ! Przestań kłamać !
Chwila ciszy. W końcu się odezwałaś.
- Kiedy ?!
- W zeszłą sobotę.
- Kłamałeś. Nie byłeś pijany. Pamiętasz.
- Daj spokój. Nic takiego się nie stało !
- Nic się nie stało ?! Dałeś dupy innej ! To się stało ! Znam ją chociaż ?
Max znów milczał.
- Spytałam, czy znam tą sukę ?!
- Tak.
- Kto to jest ?
- Nie mogę Ci powiedzieć.
- Mów kto to jest !
- Laura.
Laura. Przeklęte imię. Ta szmata najpierw odebrała Ci brata, później Twojego narzeczonego, a teraz zapragnęła Maxa.
- Wynoś się. - wyszeptałaś i zakryłaś oczy dłońmi
- Przepraszam. <t.i.> wysłuchaj mnie !
- Wynoś się !
Podeszłaś do niego. Rzuciłaś na łóżko jego oraz to.... różowe ohydztwo ! Podeszłaś do szafy i zaczęłaś wyrzucać z niej rzeczy Maxa. W końcu to on wprowadził się do Ciebie.
- Ej ! Co robisz ? Zostaw to. - mówił
- Wynoś się stąd ! Nie chcę Cię więcej widzieć. Zniszczyłeś mi życie i możesz być pewien, że z nim - pogładziłaś brzuch - też się nigdy nie zobaczysz.
- <t.i.> daj spokój ! Przepraszam !
Wybiegłaś z pokoju. Zamknęłaś się w łazience. Max Ci obiecywał, że to się nie powtórzy, ale mu nie wierzyłaś. W końcu odpuścił, zabrał swoje rzeczy i wyszedł z domu.

     Płakałaś. Płakałaś tak długo, aż w końcu wykorzystałaś wszystkie łzy. Wtedy zasnęłaś...
 Rano obudził Cię dzwonek do drzwi. Zerwałaś się i zbiegłaś na dół. W drzwiach stała Twoja BFF.
- Oj moje biedactwo. - przytuliła Cię
Poszłyście do salonu pogadać. W końcu musiałaś się komuś wyżalić.
- Myślałam nad tym całą noc i... - powiedziałaś
- I ?
- I chyba chcę, żeby Max wrócił. Powiedział... przyrzekał, że to się nie powtórzy i ja mu wierzę.
- Co ?! Oszalałaś ?!
- Zrozum, ja go kocham. On też mnie kocha. Nie chcę żyć bez niego. Dopełniamy się nawzajem. Muszę do niego iść. Powiedzieć mu... wybaczyć.
- No dobra. Wiesz, że nie podoba mi się ten pomysł, ale skoro chcesz pójdę z Tobą.
- Pewnie zatrzymał się u tego idioty, Dylana. Kiedyś dorabiał z nim w barze.
- No więc chodźmy.
Ubrałyście się i wyszłyście. Dotarłyście do obskurnej kamienicy w zaledwie 10 minut. Weszłyście na samą górę, do mieszkania Dylana. Nacisnęłaś dzwonek. Nie myślałaś, co możesz tak zobaczyć.
- Chwileczkę ! - Max
Spojrzałaś niepewnie na przyjaciółkę, ale było za późno, żeby się wycofać. Max otworzył drzwi najszerzej jak było można. Więc łóżko w sypialni było na widoku. Pięknie poskładane. W domu Max tego nigdy nie robił. Spojrzałaś na niego. Miał na sobie tylko granatowy ręcznik.
- Co Ty tu robisz ? - spytał
- Uświadomiłam sobie, że mimo tego co zrobiłeś, kocham Cię i chcę żebyś znowu się do mnie wprowadził.
Max tylko podrapał się po głowie. Zakłopotanie. Wstyd.
- Maxiu. - i... Laura - Jestem gotowa. Chodź tutaj kocie !
Wyszła z łazienki. Miała na sobie fikuśną bieliznę. Stanik, majtki, pończochy i... jakaś lina. Tylko po co ?! No tak... Zdałaś sobie sprawę, że jesteś jednak naiwna. Obiecywał, przyrzekał. Na marne. Znowu ją zaprosił. I znowu miał zamiar się z nią zabawiać.
Nie zauważyłaś, że masz rozwiązane sznurówki. Zbiegając po schodach, potknęłaś się o własne nogi i ... upadłaś.
Obudziłaś się w szpitalu. Okazało się, że poroniłaś. Płakałaś bezustannie przez cztery dni. Nic nie pomagało. Nawet Twoja wierna przyjaciółka. W końcu stwierdziłaś, że czas skończyć z tym życiem, skoro nie ma ono sensu.
Podeszłaś do tej komody, zajrzałaś do tej szuflady. Jedna mała szufladka z bielizną zmieniła Twoje życie w piekło. Takie nierealne, prawda ? A jednak. Wyjęłaś z niej pistolet... Maxa. Zawsze go tu trzymał. Lubił wychodzić przed dom, ustawiać tarczę i strzelać. To poprawiało mu humor.
Z bronią w ręce położyłaś się na łóżku.
- Wygodnie tutaj. - pomyślałaś z uśmiechem
Chwilę później Waszą ... Twoją biała pościel spowiła czerwona krew.

     Zastał Cię taką Max. Zapomniałaś, że nie oddał Ci kluczy. Wszedł do sypialni i zaczął płakać , jak małe dziecko.
- Jak mogłaś mi to zrobić !? Kocham Cię ! - krzyczał
W końcu zjawiła się policja, Twoja przyjaciółka, rodzina. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Max rozpaczał najbardziej. Wiedział, że to jego wina. Nie mógł sobie tego wybaczyć. Usiadł obok Ciebie na łóżku i pogładził Twój zapłakany, jeszcze mokry i ciepły policzek.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział uśmiechając się i przypominając sobie Ciebie na plaży w letnie wakacje- Kocham Cię <t.i.>. Przepraszam.
Pocałował Twoje zimne, brudne od krwi usta. Nie brzydził się. Wręcz przeciwnie. Nie mógł sobie wybaczyć, że już ich nigdy nie zasmakuje.
Palcami przejechał po Twoim brzuchu. Byłaś w bieliźnie. Max chciał poczuć jakąś oznakę życia Waszego małego cudu, ale na marne. Nie było go tam od czterech długich dni. Znów się rozpłakał.

     Po dwóch tygodniach,spędzania każdego wolnego czasu przy Twoim grobie, w końcu nie mógł wytrzymać. Poszedł na ciągle czynną zwrotnicę i udawał, że czeka na pociąg tak jak inni. Kiedy zauważył, że się zbliża... po prostu skoczył na tory.... zginął od razu. Nie tylko z rozpaczy, ale także z miłości....



Vic...




_________________________________________________________
lipaaa.... -.-

33. Jay ;*

DLA GABRYSI GUCWY ;* <3


Byłaś wściekła. Nie spodziewałaś się tego. Nie po swoim Jay'u. Nigdy byś nie przypuszczała, że ci to zrobi. Gdyby ktoś powiedział ci wcześniej,  że Loczek cię zdradzi najzwyczajniej w świecie byś go wyśmiała :
- <t.i.> proszę posłuchaj mnie ! Ja ci wszystko wytłumaczę !
- Nie Jay ! Nie mam zamiaru cię słuchać ! Wystarczająco długo wierzyłam w te twoje kłamstwa !
Podeszłaś do szafy. Otwarłaś ją. Wzięłaś wszystkie rzeczy Jay'a i wyszłaś na balkon. Wyrzuciłaś wszystkie jego rzeczy. Chodziłaś tak w tą i z powrotem :
- <t.i.> błagam cię ! 
- Odwal się ! Lepiej idź pozbierać swoje rzeczy ! Nie chcę cię tu więcej widzieć ! Zrozumiałeś ?! Nienawidzę cię !
Wyszłaś z pokoju. Pozbyłaś się wszystkich jego rzeczy. Teraz najwyższa pora pozbyć się jego. Otwarłaś drzwi wejściowe i czekałaś, aż chłopak do ciebie dołączy. Po paru minutach zszedł na dół :
- Rozumiem,  że mam wyjść. Za równo z domu, jak i z twojego życia
- Nieźle. Już myślałam, że nigdy na to nie wpadniesz. Skoro już wiesz o co mi chodzi, to teraz wciel to w życie
- <t.i.> wiesz, że nie jestem w stanie żyć z dala od ciebie.
- No cóż. Masz bardzo dużo czasu, żeby się nauczyć. Całą resztę swojego życia.
Jay nic już nie powiedział. Po raz ostatni spojrzał ci prosto w oczy. Gdy tylko wyszedł zamknęłaś za nim drzwi i usiadłaś na podłodze. Zaczęłaś płakać. Wiedziałaś, że w głębi serca chcesz, żeby z tobą został. Jednak duma była ważniejsza. 
Poszłaś na górę. Tam zasnęłaś. Obudziła cię głośna muzyka. Wyszłaś na balkon i zobaczyłaś Jay'a. Śpiewał dla ciebie. Mimo,  że powiedziałaś mu, że ma się wynosić on cię nie posłuchał. 
Nie wiedziałaś co zrobić. Nie mogłaś tak po prostu mu wybaczyć. Nie mogłaś. Po chwili zrozumiałaś, że nie możesz bez niego żyć. Musisz mu wybaczyć. Gdy muzyka ucichła, usiadłaś na barierce i krzyknęłaś :
- McGuiness ! Jak mnie kochasz to mnie złap !
I nie czekając na odpowiedź poleciałaś w dół. Nie myślałaś o tym, czy cię złapie, czy nie. Po chwili wylądowałaś w ramionach Jay'a :
- Zwariowałaś ?! 
- Nie. Wiedziałam, że mnie złapiesz - pocałowałaś go
- Kocham cię <t.i.>
- Ja ciebie też Jay.


* 3 miesiące później *

Wybaczyłaś mu. Jesteście szczęśliwą parą. Właściwie małżeństwem. Tak. Wyszłaś za niego. Teraz planujecie powiększyć rodzinę McGuinessów. 



Ali ;*

32.Nathan♥

Byłaś z Nathanem na weselu swojej przyjaciółki. Około pierwszej w nocy trochę zmęczyła Cię zabawa, więc usiadłaś na krześle przy podłużnym stole. Oczywiście siedziałaś obok panny młodej. Podczas posiłku prawie cały czas plotkowałyście i nie zwracałyście uwagi na swoich partnerów, ale teraz siedziałaś tam sama, wszyscy bawili się na parkiecie. Wpatrywałaś się w Nathana, który tańczył walca z Twoją 6-letnią kuzynką. Fakt, na tym weselu było dużo gości. Szczególnie, że <i.t.p.> zaprosiła całą Twoją rodzinę ! 
Patrząc na parkiet uśmiechałaś się. Wyobraziłaś sobie siebie w białej sukni, z welonem na głowie, z kwiatami wpiętymi we włosy. Później przywołałaś obraz Nathana w garniturze z rozczochraną grzywką i full capem na głowie. Równie dobrze możecie wziąć ślub na scenie. Przecież oboje macie z nią romans. ^^ 
Nagle dosiadł się do Ciebie Twój kotek. 
- Co jest ? - spytał - Czemu nie tańczysz ?
- Masz.
Podałaś mu szklankę wody. Chłopak był spragniony, ale mimo to ją odepchnął i Cię przytulił.
- Coś nie tak ? Powinienem spędzać z Tobą więcej czasu. Co ze mnie za facet, że o swoją księżniczkę nie dbam ?
- Nie mów tak. - zachichotałaś - Po prostu musiałam odpocząć. Na parkiecie jest strasznie duszno pośród tego tłumu.
- Może wyjdziemy na zewnątrz ?
- Dobrze. To idź, a ja skoczę jeszcze do toalety.
Nathan dał Ci buziaka i wyszedł na dwór. Ty zgodnie z prawdą poszłaś do łazienki. Była pusta. Na szczęście. Oparłaś się o ścianę i wbiłaś wzrok w lustro. Obraz lekko Ci się rozmazał, ale po chwili zdałaś sobie sprawę, że przecież trochę wypiłaś. W końcu wesele Twojej przyjaciółki ! Musiałaś się nawalić !
Nieświadomie osunęłaś się po zimnych kafelkach zdobiących ścianę i zdjęłaś szpilki. Wtedy do łazienki weszła Twoja BFF. 
- <t.i.> co jest ? Wszystko dobrze ? - uklękła przy Tobie
- Tak. Po prostu było mi słabo.
- Może zadzwonię po ...
- .. nie dzwoń. Karetka mi nie potrzebna. Pójdę przed salę i trochę ochłonę.
- Zaprowadzić Cię ?
- Nie, Nathan na mnie czeka. 
Założyłaś z powrotem swoje czarne szpilki, poprawiłaś beżową sukienkę na ramiączkach i wyszłaś. Na dworze Nath chodził w kółko patrząc na zegarek.
- Ile można czekać ? - spytał z uśmiechem
- Przecież nie było mnie dwie sekundy.
I znów zasłabłaś. Opadłaś na ławkę po Twojej prawej. Nathan się przeraził i zadzwonił po karetkę. Na szczęście nikt z bawiących się tego nie słyszał, bo grała głośna muzyka. Nathan pojechał z Tobą. No bo jakżeby inaczej !
W szpitalu okazało się, że musisz częściej odpoczywać i mniej pracować. Faktycznie, praca w dwóch miejscach nie była dobrym pomysłem. Codziennie wstajesz o piątej nad ranem, aby już o 5:30 otworzyć jeden z największych sklepów odzieżowych w Londynie. Nie mogłaś odmówić tej pracy. Naprawdę dobrze tam zarabiasz. Kończysz ją równo o 15.00 i biegiem do domu ! Bierzesz prysznic, przebierasz się w białą bluzkę, czarne spodnie lub spódnicę i idziesz do klubu. Tak zakładasz czarny fartuszek i całą noc roznosisz drinki albo stoisz za barem. Wracasz około północy, jeśli wypuszczą Cię wcześniej, i na drugi dzień znów to samo. Wolne masz jedynie niedziele. 
Ze szpitala zostałaś wypuszczona po badaniu krwi.
- Ała. - powiedziałaś, gdy pielęgniarka zakładała Ci plaster
- Ile masz lat, żeby tak marudzić ? - spytała
- Wyglądam na 16, czuję się na 5, a mam 19. Może być ? - zakpiłaś z niej
- Do widzenia na wynikach.
- Oby nie. - burknęłaś pod nosem i pojechaliście do Nathana
On przynajmniej mieszkał sam. Ty ciągle z rodzicami. Jeśli teraz pojedziesz do niego, nie będą się martwić. I tak też zrobiliście. 
Na następny dzień poszliście do parku. Było lato, ale mimo to za ciepło nie było. Nath chciał zrobić Ci zdjęcie, więc włączył aparat w telefonie i Cię pocałował. Zdjęcie tweetnął w sekundę później, a już po 5 sekundach było mnóstwo komentarzy, RT, itd. Niektórzy kibicowali Waszej dwójce, a inni się temu sprzeciwiali. Cóż i tak bywa.
Nie przejmując się złośliwymi komentarzami, trzymając się za ręce poszliście w głąb parku. Weszliście na mały amfiteatr. Ludzie, którzy siedzieli na ławkach i rozmawiali, teraz spoglądali na Was.
Nathan uśmiechnął się i powiedział :
- Zamknij oczy.
- Dlaczego ?
- No zamknij. Wiem, że tego chcesz.
- No dobra.
Posłuchałaś go. Nie wiedziałaś co wykombinuje. `Wiem, że tego chcesz`. Czego niby ?
- No... otwórz.
- O mój Boże ! NATHAN ! 
Okazało się, że Twój ukochany klęczy przed Tobą z pierścionkiem. Łzy szczęścia pociekły Ci z oczu. 
- Zgódź się ! - usłyszałaś jakiegoś chłopaka
- Więc ? <t.i.> zostaniesz moją żoną ? - Nath zrobił słodkie oczka, jakby bał się, że odmówisz
- TAK ! OCZYWIŚCIE, ŻE TAK ! KOCHAM CIĘ !
Założył Ci na palec pierścionek i mocno przytulił. Wyrywając się delikatnie z Twojego uścisku dosłownie przyssał się do Ciebie. Był szczęśliwy, Ty również. Ludzie, którzy byli tego świadkami wstali i zaczęli bić brawo, czy robić zdjęcia. Słyszałaś grupkę dziewczyn, które mówiły : `Czy ona właśnie została narzeczoną przystojniaka z The Wanted ?!` Taak, byłaś bardzo szczęśliwa. Z jednego powodu też się cieszyłaś : będziesz teraz z Nathanem póki śmierć Was nie rozłączy i jeszcze dłużej ... 



Vic....




____________________________________________________
I co ? Dobrze jest ? :D
Mi się osobiście nie za bardzo podoba, ale może Wam przypadnie do gustu.
Czekam na Wasze opinie i nalegam do męczenia Ali, jeśli chodzi o zamówienia ^^
Tak, tak, też Cię kocham skarbulku ; ***
A to wyżej, to ogółem dla Kasi ; *
Czekała, czekała i się doczekała :D
Mam nadzieję tylko, że się spodoba
<3

sobota, 24 listopada 2012

31. Nathan ;*

DLA PAULINY REPEĆ ;* <3

Szłaś parkiem razem z Nathanem. Rozmawialiście o wszystkich możliwych tematach. W pewnym momencie usiedliście na ławeczce, przy fontannie :
- Nath ? Chciałabym spędzić z tobą wieczność
- Przecież wiesz, że jestem do twojej dyspozycji każdego dnia i każdej nocy
- Wiem. Ale kiedyś jedno z nas umrze. Co wtedy zrobimy ?
- Druga osoba będzie musiała żyć, i czekać, aż spotkają się w niebie
- A nie łatwiej zginąć razem ? Teraz ?
- <t.i > ty żartujesz prawda ? Jestem pewien, że nie chcesz zginąć teraz
- Chcę. Chodzi o to, że chcę Nathan. Zrobisz to razem ze mną ? Proszę
- < t.i.> proszę cię. Nie mów tak.
Zamknęłaś oczy. Popłakałaś się. Myślałaś, że będzie chciał spędzić z tobą wieczność. Wstałaś z ławki i ruszyłaś w kierunku domu. Nath pobiegł za tobą :
- Zostaw mnie ! Skoro nie chcesz, to zrobię to sama
- < t.i > nie, że nie chcę ! Po prostu uważam, że mamy jeszcze wiele do przeżycia
- Nie chcesz, to mnie zostaw !
Ruszyłaś przed siebie. Nie odwróciłaś się. Mimo to wiedziałaś, że Nathan za tobą nie idzie :
- Dobrze ! - usłyszałaś po chwili - Zrobię to. Powiedz tylko gdzie, kiedy, i w jaki sposób. A możesz być pewna, że to zrobię.
Odwróciłaś się i powiedziałaś :
- Teraz. Po prostu chodź za mną - wyciągnęłaś do niego rękę.
Już po chwili staliście na dachu twojego bloku. Przytuleni do siebie całowaliście się. Nie czułaś strachu. Wręcz przeciwnie. Byłaś szczęśliwa, że zginiecie razem. Gdy oderwaliście się od siebie Nathan wyszeptał ci prosto do ucha dwa słowa :
- Jesteś gotowa ?
W odpowiedzi odsunęłaś się od niego i podeszłaś do krawędzi. Chłopak objął cię od tyłu. Chciałaś zrobić krok i skoczyć, jednak Nath cię powstrzymał :
- Rozmyśliłeś się prawda ?
- Nie. Po prostu chcę, żebyś jeszcze chwilę poczekała.
Zaczął śpiewać "Lie to me". Zamknęłaś oczy. Chłopak przytulił cię mocno. Czułaś się bezpieczniej niż kiedykolwiek. Gdy skończył spojrzałaś w dół. 
W momencie gdy zrobiłaś krok do przodu, Nathan wyszeptał :
- Życie poznało. Śmierć połączyła.
Czułaś, że chłopak się uśmiecha, więc też to zrobiłaś. Spadliście przytuleni do siebie z uśmiechami na twarzach. Nie mogłaś wymarzyć sobie lepszej śmierci. Nie żałujesz swojej decyzji. Wręcz przeciwnie, jesteś z niej zadowolona.


_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba ;D
Vicki błagam, tylko nie bij !



Ali ;*

30. Tom ;*

DLA KAROLINY CZAJKOWSKIEJ ;*


Był sam środek lata. Postanowiłaś, że wybierzesz się na plaże. Zebrałaś ekipę i poszliście. Rozłożyłaś ręcznik i stwierdziłaś, że się poopalasz. Twoi znajomi poszli z kolei się wykąpać. Po jakimś czasie zauważyłaś, że przygląda ci się jakiś chłopak. Bardzo ci to przeszkadzało, dlatego zabrałaś swoje rzeczy i poszłaś na pomost. Już po chwili chłopak siedział obok ciebie :
- Człowieku nie wiem o co ci chodzi ! Ale ostrzegam odwal się ode mnie ! 
To powiedziawszy wstałaś i wróciłaś na koc. Siedziała tam reszta twojej paczki. Postanowiliście pograć w karty. Był niezły ubaw. 
Gdy zauważyłaś, że podejrzany brunet znowu cię obserwuję wstałaś, i razem z kumpelą poszłyście kupić coś do picia :
- <t.i.> idę do łazienki. Staniesz w kolejce ? - spytała twoja BFF
- Jasne. Idź.
Kiedy czekałaś w kolejce podszedł do ciebie chłopak, który cały dzień ci się przyglądał :
- Mogę wiedzieć, dlaczego ty cały czas za mną łazisz i się patrzysz ?!
- Po prostu bardzo mi się spodobałaś, ale nie wiem jak do ciebie zagadać
- Odpuść sobie.
Wzięłaś napoje i wróciłaś do znajomych. Po jakimś czasie poszłaś się wykąpać. Gdy tylko weszłaś do wody przeszedł cię dreszcz. Woda była przyjemnie chłodna. Pływałaś bardzo długo. Po jakimś czasie zrobiło ci się zimno, więc wróciłaś. Większość twojej paczki już się zmyła. Została tylko twoja BFF i jej chłopak.
Czułaś się niezręcznie w ich towarzystwie. Nagle podszedł tajemniczy i wkurzający za razem brunet usiadł obok ciebie. Tym razem nie protestowałaś :
- Twój tata chyba był złodziejem. Bo ukradł wszystkie gwiazdy i ukrył je w twoich oczach - zarzucił tekstem.
Wybuchnęłaś śmiechem. Nie mogłaś już wytrzymać :
- Dobra. Nie musisz się już tak wysilać. Jeżeli chcesz, to dam ci swój numer telefonu
- Nareszcie ! Już myślałem, że nigdy się nade mną nie zlitujesz.
Wymieniliście się numerami i do końca dnia rozmawialiście. Tom bardzo ci się spodobał. Potem odprowadził cię do domu. W jego towarzystwie czułaś się wyjątkowo. Jak księżniczka. Pod domem pocałował cię. Czułaś motylki w brzuchu. 

* 3 miesiące później *

Jesteś z Tomem. Układa wam się bardzo dobrze. Nie dawno Parker ci się oświadczył, a teraz czekacie, aż na świat przyjdzie wasz mały skarb.



ALi ;*

piątek, 23 listopada 2012

29.Jay♥

Pojechałaś z Jayem na biwak. Śmialiście się, przytulaliście i całowaliście. Zrobiliście ognisko. Jedliście kiełbaski i żartowaliście. W końcu nastała noc. Rozłożyliście namiot i położyliście się spać. Jay przez prawie całą noc szeptał Ci do ucha jak bardzo Cię kocha.

Obudziły Cię jakieś dziwne dźwięki. Jaya nie było obok Ciebie. Przestraszyłaś się. A jeśli coś mu się stało ? Wyszłaś z namiotu z zamiarem poszukiwania swojego ukochanego.
- Jay ? Jay jesteś tu ? Jay ?
Nikt nie odpowiedział. Oślepiło Cię coś. Do Twoich kostek zaczęła napływać woda. Chwile później sięgała już pasa i szyi. W końcu byłaś cała przemoczona. Byłaś bezwładna jak kukła. Nie mogłaś się ruszyć. W Twoje oczy ciągle świeciło jasne światło. Nie mogłaś oddychać.
- <t.i.> kocham Cię. - usłyszałaś niewyraźnie Jaya, który zaczął się śmiać

    Na drugi dzień w gazetach ukazał się artykuł : `Psychol najpierw zabił swoją dziewczynę, a później siebie.` Tak. Ciebie znaleźli w jeziorze, a Jaya ... Jay się powiesił. Popłakałaś się na to wspomnienie. Jak on mógł ?! I dlaczego zaraz po tym popełnił samobójstwo ?! Patrzyłaś na sekcje zwłok was obojga. Nagle podbiegł do Ciebie Jay i mocno przytulił.
- Przepraszam ! Nie chciałem ! - wykrzyczał we łzach
- Jak to nie chciałeś ?! Widzisz co z nami zrobiłeś ?!
- Nic chciałem. Ktoś mnie zmusił...
- Kto ?! Kto Cię zmusił ?!
- Nie wiem. Słyszałem, jak mówił co mam robić. Ocknąłem się, gdy zobaczyłem Cię we wodzie. Chciałem Cię wyciągnąć, ale nie mogłem. Coś mnie powstrzymało.
- To niech to coś razem z Tobą wynosi się z mojego pozaziemskiego życia ! 
- Przepraszam !
- Wynoś się !
Po tych krzykach można było wnioskować tylko jedno. Koniec z Wami. Na wieczność. 

     Jaya już nigdy nie spotkałaś. Zresztą nie chciałaś. Może czasami za nim tęskniłaś, ale nie chciałaś go widzieć. Zabił Cię. Prawda, że zaraz po tym się powiesił, ale Cię utopił. Zastanawiałaś się jak to było możliwe. Przecież cały czas stałaś w miejscu, mimo iż woda Cię otaczała. No chyba nie wylała się z jeziora. Ale w sumie na rozwiązanie tej zagadki masz dużo czasu. Całą wieczność....



    Vic....




____________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. ; )
Dla Izy ; *
<3



czwartek, 22 listopada 2012

28.Nathan♥

    Londyn. Wiek XVII. Wojna trzydziestoletnia. Wybiegasz z Twojej kamienicy i widzisz jak wszystko dookoła zamienia się w popiół. Domy są palone, mieszkania rujnowane, rodziny mordowane. W głowie masz tylko jedno pytanie : gdzie jest Nathan ? Szybkim krokiem zmierzasz ku najbliższemu, najbardziej stabilnemu budynkowi. Twoje balerinki stukają o popękaną ziemię, a białe rajstopy zmagają się z ciemnymi plamami od gruzu. Dobiegają Cię odgłosy wojska.
- Uciekajmy ! - krzyczy jakaś kobieta obok Ciebie
Ciągnie Cię za rękę, jednak Ty patrzysz w jeden punkt. Miejsce skąd nadchodzą.
- Panienko musimy uciekać ! Inaczej zginiemy !
- Puszczaj mnie ! - odzywasz się w końcu
- A idź do diabła ! Niech Cię wymordują ! - i uciekła
Ludzie nigdy nie byli tutaj mili. A na pewno odkąd trwa wojna. Trwała już kiedy się urodziłaś. I tak ciągnie się w nieskończoność.
Widzisz powoli wyłaniające się z mgły cienie oficerów, żołnierzy, którzy za chwilę wszystkich zabiją. Ludzie za Tobą starają się schować, uciec, ale na marne. Cały czas słychać odgłosy walki, strzałów, krzyki.
Zbliżają się do Ciebie. Patrzysz w lewo. Dwóch ludzi w zielonych mundurach wlecze zakrwawionego chłopaka po ziemi.
- Nathan ! - krzyczysz
Biegniesz do niego, ale ktoś łapie Cię od tyłu. Nath jedynie podnosi głowę i patrzy na Ciebie, jakby mówił przepraszam.
- Nathan ! - krzyczysz - Nath ! Odezwij się ! Błagam !
Zaczynasz płakać, a oni Cię od niego odciągają. W końcu chłopak runął na ziemię, tak jak budynek obok. Nie podnosi się. Krzyczysz, wołasz go, ale na marne. Te krzyki jakby nie wydobywają się z Ciebie. Dobiegają z daleka. Wszystko cichnie i zwalnia. Ktoś celuje bronią w głowę i tak już nieruszającego się Nathana.
- Nie ! Zostawcie go ! Nathan ! Nie róbcie mu krzywdy ! Błagam !
Na marne....
Nagle coś zderza się z Twoją głową. Czujesz piasek na policzku i gruz pod całą Tobą. Odpływasz. Ciemność....

     Budzi Cię niewygodny grunt i szarpanie. Otwierasz oczy. Patrzysz w lewo. Widzisz wnętrze auta. Wywożą Cię gdzieś. Łza spływa Ci po policzku. Patrzysz w prawo. Na siedzeniu leży Nathan. Nadal nieprzytomny i zakrwawiony. Szybko wstajesz, łapiesz chłopaka za rękę, przy czym również brudzisz się krwią i zaczynasz do niego szeptać :
- Nath. Nath, kochanie, obudź się. Nie przeżyję bez Ciebie. Jesteś mi potrzebny. Nathan, błagam. Nie zostawiaj mnie.
Osuwasz się po metalu jaki zdobi samochód. Wciąż ściskasz rękę chłopaka, cała zalana łzami. Nagle Nathan zaczyna się dusić, kaszleć.
- Nathan, to ja <t.i.>. Błagam odezwij się.
Powoli otwiera oczy i uśmiecha się.
- Cieszę się, że ... - znów zaczyna kaszleć
- Dobra, lepiej nic nie mów. Najważniejsze, że oboje żyjemy.
- Do czasu... - wyszeptał i pocałował Twoją dłoń
Otwierają się z hukiem drzwi auta. Widzicie ludzi w mundurach. Patrzycie na siebie i na raz wypowiadacie słowa :
- Kocham Cię.
Wtedy Nathan zamyka oczy i zwalnia uścisk, w którym zamknął Twoją dłoń.
- NIE ! Nathan ! Nie ! Obudź się ! Błagam ! Nie rób mi tego ! Nathan !
Znów płaczesz, znów widzisz nieprzytomnego Nathana, znów ktoś do Was celuje. Patrzysz w oczy temu, który kieruje broń w Twoją  stronę. Nigdy nie wybaczysz im, że zabili Nathana. Nagle ten w zielonym zmienia kurs i ładuje w Natha kulkę. Z ust chłopaka wydobywa się cichy jęk i ostatni wydech. Nie żyje... teraz na pewno nie żyje.
Krzyczysz. Zabili go, kiedy trzymałaś go za rękę. Po kilku sekundach uspokajasz się i ponownie ściskasz rękę chłopaka, jeszcze mocniej.
- Zabijcie mnie. Zabijcie mnie tak, jak jego. Proszę. - mówisz ze łzami w oczach
Znów w Ciebie celują. Już się tak nie boisz. Strzał oddany z pistoletu. Oboje leżycie trzymając się za ręce w tym aucie, tylko że .... martwi. Zabili Was.

     Niedługo później wojna się skończyła. Oglądaliście ją z Nathanem z nieba. Kibicowaliście ocalałym ludziom, niczym na meczu piłki nożnej, ale również rozpaczaliście, gdy ginęli. Plus tej sytuacji jest taki, że jesteście wiecznie młodzi i szaleńczo w sobie zakochani.

wtorek, 20 listopada 2012

27.Siva♥

Wczoraj były Twoje urodziny. Chciałaś spędzić je idealnie, z Sivą, Twoim ukochanym. 
     Wyszłaś z domu na umówione spotkanie z Twoim chłopakiem. Umówiliście się na przystanku autobusowym obok jakiegoś opuszczonego budynku. Tam spotkaliście się po raz pierwszy. Była zima. Oboje czekaliście na autobus. Nie zauważył Cię i potrąciliście się ramieniem. Od tamtego czasu jest to Wasze ulubione miejsce. 
     Szłaś wolno. Nie śpieszyłaś się. Było dość ciepło jak na jesień. Na przystanku byłaś pierwsza i trochę musiałaś poczekać na Sivę. Wpatrywałaś się w park po drugiej stronie ulicy. Nagle poczułaś, że ktoś zakrył Ci oczy. Nie były to dłonie Twojego ukochanego. Te były brutalne. 
- Milcz. Idziemy teraz do tego budynku obok. Jeśli piśniesz choć słówko, pożegnasz się z gruntem pod nogami. - powiedział cichy, męski głos
     Byłaś przerażona, jednak poszłaś tam gdzie Ci kazał. Nie chciałaś umierać. Wiedziałaś co tacy ludzie mogą zrobić. Byli nieobliczalni. 
     Kiedy już siedziałaś na ziemi w tamtym budynku, widziałaś wszystko. Widziałaś jak Siva chodzi niecierpliwie w te i z powrotem obok przystanku autobusowego. Widziałaś, jak spogląda na zegarek, komórkę, ludzi w pobliżu. Czekał na Ciebie. Martwił się. Ale Ty nie mogłaś się odezwać. Nie mogłaś też uciec. Związali Ci ręce i nogi. Bóg wie o co im chodziło. Po prostu Cię złapali, związali i zostawili. Kiedy Seev zaczął biec w kierunku twojego domu, rozpłakałaś się cicho.
     Liczyłaś w myślach czas. Być może to były Twoje ostatnie godziny. Po 30 minutach wrócili oni... Mieli kominiarki, nie mogłaś zobaczyć ich twarzy. Przeraziło Cię to jeszcze bardziej.  
- Mamy dla Ciebie prezent urodzinowy. 
Powiedział jeden z nich i wyciągnął zza pleców małe, kwadratowe pudełko. Nie chciałaś go otwierać. Bałaś się. 
- No otwórz. - powiedział ten drugi wyraźnie zniecierpliwiony
    Rozwiązali Cię i czekali na Twoją reakcję. Kiedy już wyciągnęłaś rękę, by sięgnąć po pudełko...
- <t.i.> nie ! 
- Siva ! - krzyknęłaś 
- Nie bój się kochanie !
    W oka mgnieniu dwóch porywaczy leżało na ziemi. Rozwiązałaś sznur krępujący Twoje kostki i podbiegłaś do chłopaka. Rzuciłaś mu się na szyję i zaczęłaś płakać. Niby to nic takiego, ale byłaś strasznie przerażona. 
- Już dobrze. - wyszeptał do Twojego ucha - Jestem tu. 
- Kocham Cię.
- Kocham Cię.
     Spojrzałaś Sivie w oczy. Dojrzałaś w nich troskę i strach. Skierowałaś wzrok na jego usta. Chciałaś go pocałować, ale z jego dolnej wargi leciała krew. Otarłaś ją lekko palcem.
- Bolało ?- spytałaś
- Nie. - uśmiechnął się pokazując swoje śnieżno białe zęby - Jeśli robię to dla Ciebie, to zawsze będzie przyjemność.
    Nie zdążyłaś nic powiedzieć. Seev przyciągnął Cię do siebie i pocałował delikatnie. 
- Lepiej chodźmy do domu.
    Wybiegliście z budynku i chwilę później pomieszczenie, w którym się znajdowaliście wybuchnął. Konstrukcja runęła na ziemię, a Wy biegliście przed siebie. Byle jak najszybciej do domu. 

    Ranek. Obudziłaś się gwałtownie otwierając oczy. Jednak się nie wzdrygnęłaś. Leżałaś wygodnie. Na wspomnienie wczorajszego dnia dwie łzy spłynęły Ci po policzku. Nagle ktoś je otarł. Dopiero wtedy zdałaś sobie sprawę, że Twój ukochany obejmuje Cię swoimi silnymi ramionami od tyłu. Uśmiechnęłaś się. Poczułaś ciepło. Byłaś bezpieczna. 
- Wszystkiego Najlepszego. - wyszeptał Seev i postawił przed Tobą ogromną paczkę
    Zerwałaś się do pozycji siedzącej i spojrzałaś na niego
- Oszalałeś ?! Poza tym.... moje urodziny były wczoraj. - powiedziałaś
- Nie. Twoje urodziny są dzisiaj. Zawsze mylisz te dwa dni i zwalasz winę na mnie.
- Zawsze mówię, że zapominasz.
     Zaczęliście się śmiać. Byłaś szczęśliwa, po raz pierwszy w życiu, że zaliczyłaś taką pomyłkę. Nie chciałaś wczorajszego dnia w ogóle pamiętać. 
     Otworzyłaś paczkę, która zapakowana była w złoty papier, i wyjęłaś z niej ramkę ze zdjęciem Twoim i Sivy. Na zdjęciu uwieczniliście jeden z Waszych pocałunków. Seev wiedział, jak bardzo lubiłaś to zdjęcie. Później chwyciłaś beżową sukienkę. Była śliczna. Strasznie Ci się podobała ! 
- Nie musiałeś ! 
Zaczęłaś obsypywać chłopaka buziakami. W końcu chwycił Cię w pasie i zdecydowanym ruchem położył obok siebie. 
- Kocham Cię. - wyszeptał
- Ja też Cię kocham. 
Pocałował Cię namiętnie i znów objął ramionami.



WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO ANIU ! <3 ; *




Vic...; *

niedziela, 18 listopada 2012

26. Tom ;*

Dla Gabrysi Wojtuń ;*



Nie mogłaś w to uwierzyć. Cała zapłakana wyszłaś z gabinetu lekarza. Usiadłaś na ławeczce przed szpitalem i wyjęłaś telefon z torebki. Ponad 30 nieodebranych połączeń. Wszystkie od Toma. Nie chciałaś mu tego mówić, jednak wiedziałaś, że musisz. Szybko do niego zadzwoniłaś. Odebrał już po pierwszym sygnale :
-<t.i.> ?! Co się stało ?! Dlaczego nie odbierałaś ?!
- Tom, spokojnie. Byłam u lekarza.....
- Przyjechać po ciebie ? Zaraz będę - przerwał ci
- Zostań w domu. Zaraz u ciebie będę - rozłączyłaś się.
Chciałaś być sama jak najdłużej. Jednak wiedziałaś, że to nie jest możliwe. W końcu Tom jest twoim chłopakiem. Martwił by się, gdybyś nagle zniknęła.
Szłaś spacerkiem. Po godzinie byłaś pod domem chłopaka. Gdy tylko stanęłaś przed drzwiami te się otwarły :
- <t.i. > dlaczego cię tak długo nie było ?! Dzwoniłem do ciebie !
- Tom....ja.....ja muszę ci coś powiedzieć - wydusiłaś z siebie.
Nagle łzy zaczęły spływać ci po policzkach. Widząc to, Tom, odrazu cię przytulił, i zaprowadził na kanapę w salonie.
Gdy tylko usiadłaś wtuliłaś się w swojego chłopaka :
- <t.i.> powiesz mi, co się stało ? - spytał
- Tom...ja...ja mam raka....
- Co ?! To jest jakiś żart prawda ?!
- Nie żartowałabym z tak poważnej sprawy. Postanowiłam, że....
- Tak ?
- Z nami koniec Tom. To jest moja choroba. Ty nie masz z tym nic wspólnego. Najlepiej będzie, jak po prostu o mnie zapomnisz.
Szybko wstałaś z kanapy i wyszłaś. Poszłaś do swojego domu. Tam spakowałaś swoje rzeczy. Postanowiłaś, że ułatwisz sprawę Tomowi i wyjedziesz z miasta. Twój telefon cały czas wibrował. Cały czas wydzwaniał do ciebie Tom. Nie odbierałaś.Nie chciałaś dawać mu nadzieji.
Po ok.godzinie byłaś już spakowana i czekałaś na taksówkę. Na twoim biurku leżał list zaadresowany do Toma. Wiedziałaś, że tu przyjedzie.
Już po chwili siedziałaś w aucie. Zaczęłaś płakać. Nie chciałaś zostawiać tego wszystkiego. Wspomnienia przelatywały ci przed oczami niczym motyle. Pierwszy pocałunek z Tomem. Wypad do wesołego miasteczka. Wasze wspólne odpały. Potem sam Tom. Jego uśmiech. Poczucie humoru. Delikatność i czułość wobec ciebie. Jego blizny na twarzy. Wszystko.
Wszystko to musiałaś zostawić z powodu twojej choroby..






________________________________________________________________________
No to jak już mówiłam, imagin dla Gabrysi ;*
Reszta dziewczyn dostanie swoje w tym tygodniu.
Czekam na opinię i życzenia odnośnie imaginów ;D


ALi ;*

niedziela, 11 listopada 2012

25.Jay ♥

Ostatni tydzień wakacji. Musisz zaszaleć !
Postanowiłaś iść z przyjaciółką na imprezę. Kiedy już byłaś nieźle wstawiona dostrzegłaś przystojnego chłopaka. Miał na sobie koszulę w kratkę, jeansy i Conversy. Miał loczki, a to najbardziej podobało Ci się u chłopaków. Podeszłaś do niego, wyrwałaś z jego ręki kufel piwa, odłożyłaś na stolik, przy którym siedział z kumplami i zabrałaś go na parkiet. Tańczyłaś z nim długo i widocznie wpadłaś mu w oko. Nad ranem dałaś mu karteczkę z numerem, pocałowałaś w policzek i wyszłaś z przyjaciółką.
Następnego dnia miałaś wielkiego kaca i nie poszłaś na umówione spotkanie z tym chłopakiem. Dowiedziałaś się, że ma na imię Jay.
***
W końcu rok szkolny. Wczoraj było rozpoczęcie, na którym występowałaś. Wyszło super ! Pamiętałaś tekst i nuty, więc zagrałaś na gitarze `Glad You Came`  autorstwa The Wanted, żeby uroczyście zakończyć  wakacje.
***
Wtorek. Dziś pierwsze lekcje. Po trzeciej lekcji idziesz pod klasę muzyczną. Dzwonek ! Kurde, pomyślałaś, nie zdążyłam zjeść nawet śniadania. Dostrzegłaś, że z resztą chłopaków z Twojej klasy siedzi... JAY ! Podeszłaś do niego i powiedziałaś :
- Jay ? Co ty Tu robisz ?
- Rodzice mnie przenieśli. Źle uczyłem się w poprzedniej szkole. Nie wyjdę źle, jeśli już pierwszego dnia spóźniłem się na lekcje ?
- Jak to Cię przenieśli ? - odpowiedziałaś pytaniem na pytanie
- No normalnie. Potrzebuję prywatnych korepetycji, a z tego co mówią chłopacy, to jesteś całkiem niezła z fizyki, biologii i historii.
- Dokładnie ! - wtrącił Twój kolega - Kujon z niej !
- Nie prawda ! Ja po prostu mam dobre oceny ! - zachichotałaś
Na muzyce Jay wysłał przez klasę liścik do Ciebie. Było w nim `Jay McGuiness sexline. Talk dirty to me.`
Oczywiście zaczęłaś się śmiać, co wyprowadziło nauczyciela z równowagi. Poprosił o karteczkę w Twojej dłoni. Dałaś mu ją niechętnie.
- Jay McGuiness i <t.i.> <t.n.> zostają po lekcjach !
Gdy rozbrzmiał dzwonek znów wybuchnęłaś śmiechem. Jay także. Nauczyciel jednak wyprosił Cię za drzwi zostając w klasie sam z Twoim nowym kumplem. Bardzo go polubiłaś i pomimo śmiechu nie wiedziałaś co wymyśli Twój nauczyciel. 
Kiedy Jay wyszedł z klasy, powiedział :
- Osz Ty ! Przez Ciebie mam uwagę w dzienniku i będę rozmawiał z dyrektorem !
- To tylko niewinny żart !
Wtedy loczek podszedł do Ciebie i pocałował. Wszyscy z Twojej klasy zaczęli bić brawo i krzyczeć `Gorzko ! Gorzko !`.
***
Nastąpiły ferie zimowe. Jay po tamtym incydencie musiał zostawać w szkole po lekcjach i chodzić na zajęcia z savoir vivre'u. A Wy jesteście od tamtej pory razem ^^
Bardzo dobrze układa Wam się w tym związku i planujecie już przyszłość.

______________________________
JUPI !
Ten mi się nawet podoba ; )
Tylko mam do Was pytanie :
Kogo chcecie w następnym imaginie ?
Chętnie skorzystam z Waszej pomocy
i napiszę coś z proponowanym przez Was
kandydatem.
To jak ? ^^



Vic...

24 Tom ♥

Kochasz The Wanted. Najbardziej Toma. Budzisz się rano i wciąż nie możesz uwiezyć, że to właśnie Ciebie wybrali na jego dziewczynę. W lekkim poddenerwowaniu zlatuje Ci cały dzień. I wieczór ! Pora ruszyć na plan do Chasing The Sun. To właśnie ten wieczór, w którym pocałujesz, złapiesz za rękę, ugryziesz Toma.
Idziesz do makijażystek, stylistek, chłopaków. ^^
Kilka minut później zostają nagrane sceny klubowe. I... ta najważniejsza. Usiadłaś z Tomem na wygodnej kanapie i powoli się do niego zbliżałaś, lecz to on wykonał `pierwszy krok` ! Wasze usta splotły się w pocałunku. Kilka sekund później wiedziałaś, że źle robicie. Przecież Tom ma dziewczynę ! Szybko wymeldowałaś jego język z Twojej buzi i wgryzłaś się w jego szyję. Chłopakowi się to spodobało, bo zachichotał pod nosem. Gdy scenę puścili Wam Director X zaniemówiłaś. Wyglądało świetnie !
Kiedy wracałaś do domu usłyszałaś, że ktoś za Tobą biegnie. Zdenerwowałaś się. Było ciemno i zimno. Nie odwróciłaś się. Przyspieszyłaś kroku na tyle ile mogłaś. Miałaś jednak pewne ograniczenia z powodu szpilek. Kiedy odgarniałaś włosy ktoś złapał Cię za rękę. Zamarłaś. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Toma:
- Przestraszyłeś mnie ! - krzyknęłaś
- Przepraszam. - odpowiedział i pocałował Cię
Jednak Ty szybko go odepchnęłaś
- Ty masz dziewczynę !
- Już nie. - powiadomił i pokazał Ci komórkę.
Na wyświetlaczu jakaś strona internetowa z nagłówkiem mówiącym wszystko
- Tom Parker z The Wanted zerwał z dziewczyną po nagraniu Chasing The Sun ?! - wykrzyknęłaś, a on zamknął Ci usta, całując Cię delikatnie
- Kocham Cię.  - wyszeptał
Chwilę nie wiedziałaś co powiedzieć, jednak po chwili dotarło do Ciebie, że Ty też coś do niego czujesz.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałaś z uśmiechem
***
Dziś mijają 2 lata odkąd jesteście razem. Jednym słowem : miłość. Tom bardzo dba o Ciebie i o Waszego małego, 4-miesięcznego synka.

________________________________________
No witam ^^
Takim oto Tomem wbijam, wracam na pełne obroty !
Mam nadzieję, że się podoba.
Liczę na Wasze opinie.



Vic...

piątek, 9 listopada 2012

23. Nathan ;*

Właśnie szykujesz się na randkę ze swoim chłopakiem Nathanem. Przed chwilą dostałaś od niego wiadomość. Napisał, że czeka na ciebie w waszym ulubionym miejscu. Byłaś bardzo podekscytowana, bo dzisiaj mija wasza rocznica. Postanowiłaś ubrać się wygodnie i modnie zarazem. Postawiłaś na czarne rurki, białą bokserkę, czerwoną bejsbolówkę i czarny full cap. Lubiłaś taki styl. Spakowałaś torebkę i poszłaś do łazienki. Wyprostowałaś włosy. W twoim przypadku trochę to trwało. Przy najmniej ci się udało. Oczy podkreśliłaś czarną kredką. Zdecydowałaś się jeszcze na tusz do rzęs. 
Gdy wyszłaś z łazienki wzięłaś do ręki telefon. Kolejna wiadomość od Nathana :
- Ile można czekać ?
Uśmiechnęłaś się pod nosem i odpisałaś :
- Jak kochasz to poczekasz.
Nic więcej nie napisał. Spakowałaś torebkę. Gdy byłaś już na dole przypomniało ci się, że nie zabrałaś prezentu dla Natha.Szybko pobiegłaś na górę po paczkę. Potem wróciłaś do drzwi. Założyłaś nike i wyszłaś z domu. Włączyłaś sobie muzykę i tańczyłaś po drodze.
Uśmiechałaś się do każdego. Nie przeszkadzało ci, że się na ciebie patrzą. Wręcz przeciwnie. Lubiłaś być w centrum zainteresowania. Kochałaś taniec.
Po niecałych 20 minutach dotarłaś do ławeczki przy fontannie. Usiadłaś. Nathana jeszcze nie było. Czekałaś na niego bardzo długo. W końcu wyjęłaś telefon z zamiarem zadzwonienia do niego. Dopiero wtedy zauważyłaś wiadomość od niego :
- Gdybym kochał, to bym poczekał.
Zatkało cię. Dlaczego zrobił ci to w waszą rocznice. Łzy zaczęły spływać ci po policzkach. Już chciałaś wstać z ławki gdy nagle ktoś zakrył ci oczy:
- Gdybym kochał to bym poczekał. Czekałem. Tylko zapomniałem, że miałem jeszcze skoczyć do kwiaciarni - usłyszałaś.
Po chwili zobaczyłaś, że obok ciebie siedzi Nathan z bukietem róż w ręku :
- Ty idioto ! Jak mogłeś mi coś takiego napisać ?! Nienawidzę cie !
- Ja też cię kocham !
I tu nastąpił długi i namiętny pocałunek :
- Jak mogłaś zwątpić w naszą miłość ? - zapytał
- Nie wiem. Ale treść tej wiadomości. Nawet nie wiesz co poczułam ! Nigdy więcej mi tego nie rób ! Zrozumiałeś ?!
- Oczywiście księżniczko. - znowu całus.
- Kocham cię Nathan
- Kocham cię <t.i>
- Mam coś dla ciebie.
Wyjęłaś z torby paczkę i podałaś mu ją :
- Proszę. Wszystkiego najlepszego z okazji naszej pierwszej rocznicy.
- A to dla ciebie. Pierwszej i nie ostatniej.
Ty również dostałaś paczkę. I przy okazji kwiaty. Gdy otwarłaś prezent zaczęłaś się śmiać :
- Co jest ? - zapytał Nath
- Otwórz swoją to się dowiesz.
Okazało się, że kupiliście sobie takie same bluzki. Ty dostałaś 'mój chłopak to idiota.'. Z kolei Nathan "Moja dziewczyna to idiotka.".
Podziękowaliście i poszliście do ciebie. Tam przebraliście koszulki, tylko po to, żeby iść razem na miasto.

_________________________________________________________________________________
Macie Nathana.
Dawno nic nie było ;D
Czekam na opinie

piątek, 5 października 2012

22. Wszyscy ;*

1. NATHAN :

Siedzisz w salonie z Nathem. Ty przeglądasz jakiś magazyn, a chłopak, ku twojemu wielkiemu zdziwieniu, czyta. Nagle zerwał się z kanapy i zaczął machać rękami krzycząc :
- Jestem aniołem z jednym skrzydłem ! Spełnię każde twoje życzenie !
- Anioły nie spełniają życzeń, kochanie
- Jak to nie ?! - zatrzymał się
- Normalnie. Od tego są złote rybki
- Wiedziałem ! W tej książce kłamią ! - krzyknął, rzucił lekturę na ziemię i wyszedł z pokoju.
- Boże. On nie może czytać - powiedziałaś do siebie i wróciłaś do przeglądania magazynu.


2. TOM ;

Siedzisz z Tomem w sypialni. Korzystasz z komputera, natomiast Parker przegląda jakąś bardzo grubą książkę. Przy okazji zachowuję się dziwnie. Próbował już założyć nogę za głowę, dotknąć językiem łokcia, a nawet zrobić szpagat, czy salto w powietrzu. W końcu nie wytrzymujesz i pytasz :
- Mogę wiedzieć, co ty odstawiasz ?!
- Jak to co ?! Czytam książkę
- Ale co to za książka ?! I co ty robisz ?!
- ''Sto sposobów na nudę "
- Błagam cię ! Odłóż tą książkę, bo nasze łóżko tego nie wytrzyma !
- To znajdź mi inne zajęcie - powiedział chłopak
- Dobrze. Możesz pozmywać albo umyć okna
- Mam lepszy pomysł - uśmiechnął się i zaczął cię całować. Już ty wiedziałaś o co mu chodzi.


3. JAY ;

Siedzisz z Jay'em na dywanie w salonie. Postanowiliście odegrać scenę balkonową z '' Romea i Julii ". Szło wam całkiem dobrze. Nagle powiedziałaś :
- Bierz mnie ! Ach, całą !
- Hahaha - chłopak zaśmiał się chytrze
- Jay skup się ! Tego nie ma w scenariuszu !
- Haha wiem. Ale mi się nudzi. A poza tym powiedziałaś, że dostanę nagrodę, za to, że ci pomagam
- No dobra. To idę ci naszy....- nie dokończyłaś, bo chłopak wziął cię na ręce i zaniósł do sypialni. Wtedy zaczęła się jego nagroda...


4. SEEV ;

Siedzisz w salonie z Sivą. Postanowiliście, że stworzycie listę sposobów na nudę. Gdy skończyłaś dałaś kartkę chłopakowi. Od razu zrzedła mu mina :
- Co to ma być ? - spytał
- Jak to co ? Lista sposobów na nudę
- Twoim zdaniem : mycie okien, ugotowanie kolacji, pozmywanie naczyń, umycie podłogi i pościelenie łóżek jest sposobem na nudę ?
- Moim zdaniem tak. A ty co napisałeś ? - wzięłaś jego kartkę i zaczęłaś się śmiać - napisałeś piętnaście razy to samo ?!
- Nic innego nie przychodziło mi do głowy ! A poza tym nie moja wina, że mam tak pociągającą dziewczynę ! - uśmiechnął się łobuzersko
- Koniec tego tematu ! Pokaże ci, że moja lista jest lepsza od twojej - oznajmiłaś
- Co może być lepszego od s....
- Nie kończ ! - przerwałaś mu.
Po kilku minutach zaczęliście razem sprzątać dom.


5. MAX ;

- <t.i.> mówię ci ! Oni nas oszukali ! - krzyczał chłopak
- Nie Max ! Wszystko się zgadza ! Jeżeli nie wierzysz, to siadaj tutaj i to policz.
Max wstał i poszedł do sypialni. Po chwili wrócił z kartką i długopisem. Usiadł i zaczął liczyć.
Siedziałaś i przyglądałaś mu się przez dobre 20 minut. W końcu wstałaś i powiedziałaś :
- No Maxiu. Tabliczka mnożenia się kłania
- Przecież ja umiem mnożyć ! - zaprotestował
- O tak. Skoro nie umiesz tego policzyć, to nigdy się nie dowiesz, że zapłaciliśmy w tym całym markecie tyle, ile powinniśmy.
Uśmiechnełaś się i wyszłaś.


ALi;*

niedziela, 23 września 2012

21. Jay ;*

Do bloku na przeciwko ciebie wprowadził się bardzo przystojny chłopak. Malo tego, ze swojego okna widzisz pokój sąsiada. Ponieważ chłopak bardzo ci się podoba podglądałaś go codziennie wieczorem. Po kilku dniach widok chłopaka w bokserkach był dla ciebie normalny. Najbardziej podobały ci się w nim loczki i niebieskie oczy. Pewnego dnia, gdy wychodziłaś z klatki wpadłaś na niego :
- Przepraszam - wymamrotałaś przeprosiny i chciałaś odejść, jednak chłopak złapał cię za rękę
- Hej ! Dokąd to ci się tak śpieszy ? - spytał z uśmiechem
- Idę na spacer. A tak w ogóle, to jestem <t.i.>
- Miło mi cię poznać. Jestem Jay.
Staliście tak przez dłuższą chwilę i rozmawialiście. Koniec końców chłopak poszedł na spacer razem z Tobą. Bawiliście się świetnie. Po jakimś czasie kupiliście sobie szejki i usiedliście na ławce w słońcu :
- Myślałam, że mieszkasz naprzeciwko mnie - rzekłaś
- No bo to prawda
- Więc dlaczego spotkałam cię pod swoim domem ? - spytałaś i dopiero po chwili dotarło do ciebie jakie bezsensowne pytanie zadałaś.
- Hmm.....Dobre pytanie. Szczerze powiedziawszy, to sam nie wiem. Ale bardzo dobrze, że się tam znalazłem.
Spojrzałaś na niego pytająco :
- Gdyby mnie tam nie było, nie poznałbym mojej ślicznej sąsiadki - powiedział i pocałował cię !
Poczułaś motylki w brzuchu. Teraz wiedziałaś, że to coś więcej niż zauroczenie. Nagle chłopak zamarł. " O nie ! Zrobiłam coś nie tak !" pomyślałaś.
Jay zerwał się z ławki :
- Kurdę ! - krzyknął, a ty wybuchnęłaś śmiechem.
Okazało się, że wylał sobie na spodnie szejka. Po krótkiej chwili chłopak również zaczął się śmiać :
- Ja to mam wyczucie. Wszystko zepsułem
- Nie martw się. Ale chyba musimy już wracać
- No.
i wróciliście. Gdy staliście pod twoim blokiem chłopak znów cię pocałował i powiedział :
- <t.i.> bardzo cię kocham. Zakochałem się w tobie, gdy pierwszy raz cię zobaczyłem. Wiem, że może to za szybko, ale spróbuję. <t.i.> czy chcesz zostać moją dziewczyną ?
Przez ułamek sekundy zawahałaś się, czy aby na pewno dobrze robisz. Jednak postanowiłaś zaryzykować :
- Tak Jay. Zostanę twoją dziewczyną - i znowu się pocałowaliście.
Potem weszłaś do domu. Długo byliście na spacerze, więc gdy przyszłaś poszłaś się wykąpać i ubrać w piżamkę. Następnie zrobiłaś sobie kolację i wróciłaś do pokoju. Podczas gdy twój komputer się uruchamiał, ty stanęłaś przy oknie i wtedy cię zamurowało. Na szybie Jay'a przyklejona była kartka. Na niej ze świecących literek ułożony był napis " Dobranoc szpiegu ".
- Skąd wiedziałeś ? - powiedziałaś sama do siebie.



_______________________________________________________________________

Taki tam o Loczku, bo dawno go nie było.
Czekam na opinie ;D







Ali ;*

20. Tom ;*

Jesteś z Tomem od bardzo dawna. Dzisiaj, od samego rana chłopak chodzi uśmiechnięty i śmieje się nie wiadomo z czego. Podczas obiadu spytałaś :
- Co ci dzisiaj odwala ?
- Nic takiego. Jak zjemy, to idziemy się wygodnie ubrać. Mam dla ciebie niespodziankę
- To dlatego zachowujesz się jak idiota - mruknęłaś pod nosem.
Mimo wątpliwości poszłaś na górę się szykować. Postawiłaś na dżinsowe spodenki, żółtą bokserkę i czarne tenisówki. Włosy związałaś w kitkę. Gotowa zeszłaś na dół. Czekał tam na ciebie Tom. Nic nie powiedział, tylko wziął cię za rękę i wyszliście. Na zewnątrz stał Max, który zawiózł was w jakieś dziwne miejsce. Wyszliście ze samochodu i wtedy spytałaś :
- Co my tu robimy ?
- A nie widać ? Chodź, musimy tam wejść - powiedział wskazując na mały, drewniany domek.
Poszłaś tam za nim, mimo, że miałaś jeszcze więcej wątpliwości. Gdy tylko przekroczyłaś próg powiedziałaś :
- Ja wiem, co ty kombinujesz ! Ty chcesz mnie zjeść ! Ja cię przejrzałam !
- Kochanie spokojnie. Wiem, że jesteś słodka, ale nigdy bym cię nie zjadł - odparł zaśmiany chłopak
- Tak ? To po co mnie tu przyprowadziłeś ?!
- Bo chciałem spędzić z Tobą miło czas grając w paintball
- Trzeba było mi od razu powiedzieć ! - zawołałaś oburzona
- Wtedy nie było by już niespodzianki.
Po kilku minutach zaczęliście się szykować. Musieliście założyć na siebie specjalne stroje. Gdy byliście gotowi, pojawił się dylemat, jaką farbę wybrać :
- Ja chcę żółtą - powiedziałaś i wskazałaś na najbardziej oczojebną farbę
- Dobra. To ja chcę różową ! - krzyknął Tom.
Po 10 minutach wyszliście w teren. Oczywiście graliście przeciwko sobie. Po bardzo długim czasie okazało się, że jest remis. Ponieważ bardzo chciałaś wygrać obmyśliłaś plan. Zaszłaś od tyłu Toma, który czaił się w krzakach. Gdy dzieliło was kilkanaście centymetrów zawołałaś :
- Ej Parker !
Chłopak odwrócił się, a ty strzeliłaś. Trafiłaś mu w brzuch. Oczywiście miał na sobie kamizelkę, ale mimo to zgiął się w pół. Tom był bardzo zdziwiony :
- Wygląda na to, że wygrałam - oznajmiłaś z triumfem w głosie
- Najwyraźniej tak. Dobra, pora się zbierać.
Wzięłaś go za rękę i poszliście. Zdjęliście z siebie stroję i postanowiliście, że pójdziecie do miasta na coś słodkiego.






ALi ;*