Pobudź swoją wyobraźnię ...

sobota, 19 października 2013

40. Wszyscy gify ;*

1. Nathan
nath: wybaczysz mi ?
Ty: To urocze.....ale muszę się zastanowić
Nathan :




2.  Max
*siedzisz w salonie czytając magazyn nagle wbiega Max*
Max : banany są moje ! tylko moje !






3. Jay
*Jesteś barmanką, podajesz chłopakowi piwo*
Jay :




4. Tom
*chłopak zauważa cię na koncercie*






5. Siva
Tom: Siva Diva idzie na randkę ?
Siva : tak, idę na randkę z <t.i.>



 
 
 

39. Nathan gify ;*

1.
*jesteś na koncercie chłopaków, zapłakana podchodzisz pod scenę*
Nathan :








2. 
*zaczęłaś rodzić, twój chłopak przyjechał do szpitala*
Twój tata: To dziewczynka
Nathan : Naprawdę ?







 3. *siedzisz na kanapie i patrzysz na Natha, który opowiada ci o koncercie*
Nathan: wtedy ona wbiegła na scenę i wszyscy zrobiliśmy takie oczy









4. *rzucasz na scenę kartkę z napisem "kocham cię sykes" chłopak zauważa to i patrzy na ciebie*



5. Dziennikarz : Kto jest twoją idealną dziewczyną ?
Nathan : ona 




6. Ty : Nath, mogę tak iść ?
Nathan :




7. Ty: Nathan !? Posprzątałeś w salonie, tak jak cię prosiłam ?
Nathan :

 



8.  * pokłóciłaś się z Nathanem, chłopak przyszedł cię przeprosić razem z Tomem*
Nathan :; <t.i.> przepraszam, kochanie !
*Tom zaczyna się wydurniać*
Nathan : Nie zwracaj na niego uwagi, ja go nawet nie znam




9. Nathan: Pójdziesz ze mną na randkę ? 
Ty: Z chęcią
Nathan :



10. *odwiedzasz chłopaków w trasie, wchodzisz do sypialni Sykesa*
Nathan: Hej kochanie !

 
 

 

niedziela, 14 kwietnia 2013

38. Nathan ;*

Imagin dla Nathalie Kaczmarek !! ;*
 
 
Jesteś z Nathanem od bardzo długiego czasu. Zakochałaś się w nim od pierwszego wejrzenia. Kochałaś jego styl. jego oczy. Uśmiech. Poczucie humoru. I  miliard innych rzeczy. Nathan był romantyczny. Zawsze miał dla ciebie czas.
Ale od pewnego czasu to się zmieniło. Chłopaka cały czas nie było w domu. tłumaczył się próbami. Wychodził rano a wracał późnym wieczorem. Nie rozmawialiście ze sobą. Już nie było tak jak kiedyś. teraz wszystko się zmieniło.
Postanowiłaś, że porozmawiasz z Sykesem. Wyjaśnisz mu wszystko. Wiedziałaś, że to najlepsze rozwiązanie. Z drugiej strony obawiałaś się najgorszego. Bałaś się, że Nathan znalazł si=obie kogoś innego i dlatego nie ma go ciągle w domu.
Wieczorem siedziałaś w salonie i czekałaś na chłopaka. Po jakimś czasie przyszedł. Kompletnie nie zwrócił na ciebie uwagi. Już chciał wejść po schodach, na górę, gdy odezwałaś się :
- Nathan, musimy porozmawiać
- Później, jestem zmęczony, chcę się położyć
- Nie, Nathan. Porozmawiamy teraz. Dosyć już mam takiej atmosfery
- Jakiej atmosfery ? Przecież wszystko jest w porządku
- Nic nie jest w porządku. Wychodzisz na całe dnie z domu. Nie zwracasz na mnie uwagi. Nie rozmawiamy. Nie spędzamy razem czasu. Już nie jest tak jak kidyś
- Życie to nie bajka. Ktoś musi pracować na to, żebyś mogła całymi dniami siedzieć w domu.
- Jeżeli tak bardzo ci to przeszkadza, to może powinnam się wyprowadzić - odparłaś zanim zdążyłaś ugryźć się w język.
Chłopak uparcie wpatrywał się w swoje buty. Modliłaś się w duchu, żeby zaprzeczył. Żeby powiedział, że jesteś dla niego wszystkim, i że wszystko wróci do normy. Jednak Nath podniósł wzrok i pokiwał głową mówiąc :
- Masz rację. To chyba najlepszy pomysł. Wyprowadź się jeszcze dzisiaj, i zapomnij o mnie, o nas.
Sykes poszedł do góry. Zabolały cię jego słowa. Najwyraźniej nie zależało mu na tobie tak jak kiedyś. Mimo wszystko nie chciałaś okazywać przy nim słabości. Chciałaś mu pokazać, że dasz sobie rade bez niego. Spakowałaś się i zadzwoniłaś po taksówkę. Po 10 minutach stała już pod domem. Jeszcze raz spojrzałaś na salon po czym szybko wyszłaś.
Dobrze wiedziałaś, że zamykając drzwi zrywasz również waszą więź, ale najwyraźniej tak miało być....
 
 
 
ALi ;*
 


wtorek, 26 lutego 2013

37. Jay ♥

Od dawna przyjaźniłaś się z Jayem. Nawet poczułaś do niego coś więcej. Nie, niemożliwe, przecież miałaś chłopaka. Eddie, przystojny blondyn, 180cm wzrostu, kapitan szkolnej drużyny rugby. Byłaś z nim od całych trzech lat i wiedziałaś, że bardzo go kochasz. Jednak bardziej kochałaś popularność. W szkole nigdy nie widywałaś się z Jayem, był za mało ... "znany". Wasze kontakty ograniczały się do rozmów na facebooku, wiadomości i ewentualnie spotkania w weekend.
Piątek. Zaprosiłaś Jaya na wieczorny seans filmowy, który obiecałaś mu już dawno temu ! Godzina 19.00, punktualnie słyszysz dzwonek do drzwi. Zbiegasz uradowana po schodach i otwierasz. Witasz się z przyjacielem i zapraszasz do środka. Idziecie do kuchni, robicie popcorn, wygłupiacie się. Kiedy już siedzicie u Ciebie w pokoju i oglądacie strasznie nudny film, Jay zaczyna rozmowę, całe szczęście !
- <t.i.> - mówi. - musisz mi coś wyjaśnić
- Ojej, już się boję - wkładasz do buzi popcorn.
- Cieszę się Twoim szczęściem, ale nie sądzisz, że jak na najlepszych przyjaciół spędzamy ze sobą trochę za mało czasu ?
- Jay, o czym Ty mówisz ? - wybuchasz śmiechem. - Wiesz, że Eddie jest strasznie zazdrosny. Nie mogę spędzać z Tobą każdej przerwy !
- Nie spędzasz ze mną ani jednej przerwy, nawet kiedy siedzimy w szkole do 17.00 ! Wtedy Eddie jest już dawno w domu. Przecież on nie chodzi na próby naszej kapeli. Chyba, że zacznie, żeby Cię pilnować
- Daj spokój ! Gadamy codziennie po szkole !
- Na facebooku...
- Ale gadamy !
- Nie chcę tak gadać. Chcę się z Tobą pośmiać na przerwach w szkole, jak kiedyś. Być u Ciebie co weekend i oglądać beznadziejne filmy, jak kiedyś. Robić z Tobą głupie miny do zdjęć kiedy idziemy na pizze albo kebab, jak kiedyś. No właśnie.. kiedyś ! Teraz nie robimy już nic z tych rzeczy
- Oglądamy film. To wymieniłeś - napiłaś się soku lekko zirytowana.
- Pierwszy raz od dwóch lat
- Jay, bo pomyślę, że jesteś przeciwny mojemu związkowi z Eddie'm
- No i dobrze myślisz
- Serio ? Zazdrosny ?!
- Tak. I to cholernie ! Przez niego już nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Przez niego jesteśmy tylko znajomymi z facebooka i szkoły... - posmutniał i spojrzał przez okno odwracając głowę w drugą stronę.
- Jay ja... - wzięłaś głęboki oddech - Nie wiedziałam, że tak to odbierasz. Ale nie zerwę z Eddie'm. To chłopak mojego życia - co z tego, że lecisz tylko na jego popularność... - Zrozum to...
- Taa... rozumiem...
Przez resztę wieczoru w ciszy oglądaliście filmy...
Tydzień później. Spotykasz się z Jayem częściej po przemyśleniu całej sprawy. Może rzeczywiście trochę za mało czasu mu poświęcałaś. Pewnego wieczoru, po całym dniu spędzonym na wygłupach i łażeniu po mieście, przyjaciel zabrał Cię do jakiegoś starego parkingu pod jakimś dużym budynkiem. Nie było tam ani jednego auta. Widocznie konstrukcja groziła zawaleniem. Zobaczyłaś, że wszystkie ściany przystrojone były obrazkami w postaci graffiti.
- Zamknij oczy - nakazał Jay z uśmiechem.
Prowadził Cię gdzieś bardzo ostrożnie... no .. może z wyjątkiem tych dwóch potknięć. W końcu stanęliście przed, jak się domyśliłaś, ścianą.
- Dobra, możesz spojrzeć - powiedział z dumą.
Twoim oczom ukazał się ogromny napis. Był przepięknie narysowany, ozdobiony i wszystkie inne takie pierdoły. No fakt, spodobał Ci się, ale przecież nie mogłaś zadowolić Jaya odpowiedzią.
- "Zostaniesz moją dziewczyną ?" - przeczytałaś na głos.
- Mam nadzieję, że się zgodzisz. Wiem, masz Eddiego, ale .. <t.i.> ja Cię kocham ! Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie ! Jesteś dla mnie tą jedyną
- Ty chyba nie mówisz poważnie - zabrzmiało to bardzo oschle, czego nie chciałaś.
- Czyli nadal wolisz tą stertę mięśni, niż skromnego romantyka
No dobra, Jay był romantykiem, co jest strasznie pociągające, ale on nie jest popularny, nie osiągnie w życiu sukcesów zawodowych, nie będzie miał tak dużo pieniędzy. On nie, ale Eddie tak..
- Nie, Jay. Ja już mam chłopaka
Odsunęłaś się o kilka kroków w tył po czym uciekłaś.

Eddie zerwał z Tobą jakiś czas później. Zrozumiałaś, że straciłaś nie tylko najlepszego przyjaciela, chłopaka, ale też kandydata na niego. Jay był idealny. Ale tego nie dostrzegałaś. Zauważyłaś to dopiero wtedy, kiedy Eddie zaczął się spotykać z wysoką, cycatą, tlenioną blondynką, która chodziła na 20-centymetrowych szpilkach, miniówach i bluzkach z dekoltem. Niestety z Jayem straciłaś kontakt. Wyprowadził się wraz z rodzicami do innego miasta, do swoich dziadków. Więcej go już nie zobaczyłaś.

poniedziałek, 4 lutego 2013

36. Wszyscy ♥

1. Max
Masz na sobie śliczną czerwoną sukienkę. Maxiu stoi obok Ciebie i pozuje w garniturze. Gala rozpoczyna się bardzo dobrze. Nagle Twój chłopak zamiast pięknie się uśmiechać, zaczął czochrać Twoje idealnie ułożone włosy. Tak.. gala zapowiada się świetnie. :)

2. Nathan
Jesteś u Nathana w domu. Jest wieczór. Nath postanowił zrobić twit cama. Jak dotąd tylko Wasi najbliźsi znajomi i rodzina wiedzieli o tym, że jesteście razem. 
- A co jak się wyda ? - pytasz. - Hejt za hejtem. Na mnie !
- Nic się nie wyda. Sam im powiem
- Nie powiesz. 
- Nie będą Cię hejtować. Kocham moich fanów równie mocno, jak Ciebie. Jeśli zaczną wypisywać Ci różne bzdury, nie są w stanie zaakceptować myśli, że znalazłem idealną dziewczynę na całe życie.
Nathan włączył kamerkę i zaczął się spam. Od razu przybyło Wam kilka tysięcy oglądaczy. Nagle Twój chłopak przytulił Cię.
- Dobra, nie dam rady dłużej trzymać tego w sekrecie. Kochani, to jest <t.i.>, moja miłość. - powiedział po czym pocałował Cię upewniając się, że każdy, kto ogląda twit cama ma na Was widok. :)

3. Tom
Idziesz na spacer do parku. Nagle podbiega do Ciebie zdyszany chłopak. 
- Cześć - ledwo mówi. - Dasz mi swój numer ?
- Po co ? W ogóle znamy się ?
- Daj numer, a nie pożałujesz.
- No dobra
Niechętnie zapisałaś numer na karteczce i wręczyłaś ją chłopakowi, który po chwili odbiegł uradowany.
Wieczorem dostałaś wiadomość. 
"Hej, tu Tom. Znaczy... ten z parku. Spotkamy się jutro ?" Odpisałaś, że tak i zasnęłaś. Rano umówiliście się w tym samym miejscu. Tommy z trudem, ale przyznał, że podobasz mu się od dłuższego czasu. Okazało się, że jesteście sąsiadami. Tak, to by wyjaśniało dlaczego chłopak mieszkający dwa domy dalej uśmiechał się do ciebie i "przypadkiem" mijał na ulicy. :)

4. Siva
Razem z Sivą oglądacie "Off the map". 
- Też chcę wyjechać na bezludną wyspę ! - krzyczysz.
- Ale ta wyspa nie jest bezludna. - mówi Seev
- Co za różnica ? Wyspa to wyspa !
- Serio chcesz tam jechać ?
- Tak. A jak mnie kochasz to pojedziesz ze mną.
Pobiegliście do Waszej sypialni, spakowaliście się i na drugi dzień opuściliście miasto. :)

5. Jay
- Kup mi !
- <t.i.> nie wydzieraj się tak. W sklepie jesteśmy. - rozglądnął się chłopak.
- Kup mi ! Jay !
- Nie.
- Jaaaay ! Kuuuup miii !
- Dobra ! Kupię Ci tego iPhona, ale obiecaj, że nie zgubisz go tak jak ja !
- Kocham Cię kociaku !
Rzuciłaś się na niego i pocałowałaś. Jay kupił Ci obiecany telefon i pojechaliście do jego mieszkania świętować Twoje urodziny... :)

________________________________
BUUM !
Mamy imagin ze wszystkimi .
Wiem, totalna lipa, no ale co tam.
Dawno nic nie dodawałyśmy. ;/



...Vic




niedziela, 30 grudnia 2012

35. Nathan ♥



Siedziałaś wraz z Nathanem na plaży w pewien ciepły, jesienny wieczór. Obejmowaliście się, całowaliście, śmialiście, żartowaliście. W pewnym momencie Nath powiedział, że Cię kocha. Ale inaczej niż zwykle. Zawsze mówił to bez przekonania, jak jakąś kwestię w teatrze, nieprawdziwie. teraz mówił szczerze. 
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałaś i pocałowaliście się delikatnie
Kiedy wróciłaś do domu przed oczami miałaś tylko jego twarz, a w głowie jego słowa. Zaczarował Cię. Jeszcze nigdy nie kochałaś kogoś tak mocno jak jego. Jego miłość dawała Ci siłę do życia. Aż do pewnego dnia...

Cała ta sytuacja już powoli wykańczała Cię psychicznie. Ludzie pisali do Ciebie różne sposoby na samobójstwo. Skok z mostu, podcięcie żył, powieszenie się, wypicie rozpuszczalnika, połknięcie tabletek. Wszystko przez jedną plotkę. "<t.i.> jak mogłaś, suko ! Zniszczę Cię, rozumiesz !? Jak mogłaś się przespać z moim chłopakiem ?!" . Taak. Plotki. Głupie kłamstwa, które potrafią zniszczyć Ci życie. Tym razem cała szkoła zmówiła się przeciwko Tobie. No bo "jak można przespać się z chłopakiem najsławniejszej, najpopularniejszej cheerleaderki w szkole?!".
Nie mówiłaś nic Nathanowi. Spędzałaś z nim każdą wolną chwilę, bo wiedziałaś, że już niedługo Cię nie będzie. Postanowiłaś się zabić.  Sądziłaś, że to jedyne wyjście z całej tej sytuacji.
Pewnego dnia Nath odwiedził Cię w domu. Wtedy spadł pierwszy śnieg i chciał zabrać Cię na bitwę na śnieżki. Kazałaś mu usiąść na łóżku, a sama poszłaś do łazienki uczesać kitkę, która nie będzie Ci przeszkadzać, przebrać się etc. Zapomniałaś kompletnie o tym, że zostawiłaś włączonego laptopa.... i facebooka. Dostałaś kolejną wiadomość prywatną. Tym razem od swojej "najlepszej przyjaciółki":
- Idź się leczyć, dziwko! Jak mogłaś się przespać z kimś innym mając chłopaka!? Jesteś naprawdę jakaś nienormalna! Powinni Cię zamknąć w psychiatryku! Albo lepiej! Łyknij tabletki i będzie po sprawie! - przeczytał cicho Nath
Nie wiedział co zrobić. Z udawanym zadowoleniem wyszłaś z łazienki i przytuliłaś chłopaka. Jednak on odwzajemnił go dopiero po chwili. Uścisnął Cię mocno, jakby na pożegnanie.
- Ej ! Zaraz mnie udusisz ! - zaśmiałaś się - O co chodzi ? - spoważniałaś widząc jego przerażoną minę. On jednak wiedział, że nic nie zrobiłaś. Spędzałaś z nim każdą chwilę. Nie opuszczałaś go nawet na krok. Był przy Tobie póki nie zasnęłaś i kiedy otwierałaś oczy. Nie przespałaś się z nikim i oboje dobrze o tym wiedzieliście.
- Chodź. - Nathan pociągnął Cię za rękę - Pakuj się.
Wyciągnął z szafy Twoją szarą walizkę i wrzucił do niej zawartość trzech szuflad komody.  Ty po krótkiej chwili pomogłaś mu zdejmując ubrania z wieszaków i półek.
- Znudziły mi się śnieżki. - powiedział zapinając walizkę - W zamian zabieram Cię na wycieczkę. - na zawsze, dodał w myślach
- Gdzie ?
- Niespodzianka.
Uśmiechnął się do Ciebie i włożył Twój bagaż do swojego Jeepa, którego dostał na 16-ste urodziny. Później pojechaliście do niego. Podczas gdy Nath pakował swoje rzeczy, Ty weszłaś na facebooka w swoim telefonie. Usunęłaś konto. Bo po co Ci ? Żeby wszyscy wyzywali Cię jeszcze gorzej ? Kiedy Nathan miał już wszystko co potrzebne, usiadł za kierownicą i ruszyliście. Tylko gdzie ? Jechaliście może 5 godzin. Zasnęłaś po drodze.
Obudził Cię dźwięczny głos Nathana :
- Cześć wujku ! - usłyszałaś za szybą samochodu - Moglibyśmy się u Ciebie zatrzymać ?
- Oczywiście ! Ale Ty i kto ?
W lusterku zauważyłaś, że Nathan się uśmiecha i idzie w Twoją stronę. Przeciągnęłaś się i otwarłaś drzwiczki. Wyskoczyłaś z Jeepa i wpadłaś prosto w ramiona Natha.
- Niezłe wyczucie czasu. - powiedział
- Lata praktyki.
Dałaś mu całusa w policzek, widać było, że czekał na więcej, i odeszłam przywitać się z jego wujkiem.

Dwa tygodnie później. Siedzisz na pomoście, przy domu, w którym obecnie mieszkacie. Zbliża się pora kolacji, ale na dworze jest już zupełnie ciemno. Jedynie pełnia księżyca oświetla okolicę odbijając się w jeziorze. Usłyszałaś za sobą kroki. Wiatr rozwiał Ci włosy i ktoś przytulił Cię od tyłu. Nathan.
- Co tu robisz ? - spytał dając Ci całusa w policzek. Zakryłaś szybko lewy nadgarstek, żeby nie widział blizn po samookaleczaniu się. Co prawda nie robisz tego od dwóch tygodni, ale blizny zostały. - Nie jesteś głodna ?
- Właśnie miałam iść na kolację. - uśmiechnęłaś się do niego
- Nie jest Ci zimno ?
- Nie. Mam bluzę. - chwila ciszy - Nath ?
- Tak ?
- Długo tu będziemy mieszkać ?
- Całą wieczność. Z dala od wszystkich i wszystkiego.
 - A co ze szkołą ?
- Zostaniemy analfabetami i będziemy mieli niezliczoną gromadkę dzieci.
- Ale najpierw ślub ?
- Jak sobie życzysz.

Jak powiedział - tak zrobił.
Pół roku później, kiedy nikt Wam nie przeszkadzał, a Wy żyliście sobie spokojnie i szczęśliwie, Nathan Ci się oświadczył. Nadal nie wiedziałaś dlaczego Cię tu przywiózł, ale nie chciałaś wiedzieć. Zapomnieliście o problemach i teraz uczysz się szyć, żeby zdążyć zrobić jakieś ubranka dla maluszka. Jesteś w drugim miesiącu ciąży.. takiej ... niespodziewanej. Ale mimo wszystko się cieszycie .

__________________________________
Dla Klaudii.
Niby słodki no ale cóż.
Wena mnie opuściła !
Zapraszam na next u Ali :
http://sweetstwmalawielkamilosc.blogspot.com/2012/12/rozdzia-59.html
Wasza Vic...


niedziela, 25 listopada 2012

34. Max ♥

Płakałaś. Płakałaś tak długo, aż w końcu wykorzystałaś wszystkie łzy. Wtedy zasnęłaś...

     Sprzątałaś w Waszej sypialni na poddaszu. Twojej i Maxa. Mieszkaliście razem od 2 lat. Świetnie się dogadywaliście i świata poza sobą nie widzieliście.
Podeszłaś do komody. Postanowiłaś ułożyć Maxowi, który strasznie bałaganił, bieliznę. Było to pierwsza szuflada, więc co za różnica. I tak musisz poukładać wszystko. Kiedy zaczęłaś oddzielać jego bokserki od skarpetek, zauważyłaś skrawek jaskrawo różowego materiału. Sięgnęłaś po to i zobaczyłaś, że to... damskie stringi ! W dodatku nie Twoje !
Postanowiłaś zaczekać, aż Max wróci ze studia i wytłumaczyć to.
Po 3 godzinach niecierpliwego czekania, Max ukazał się w drzwiach. Podszedł do Ciebie i usiadł obok na łóżku. Chciał dać Ci buziaka, ale odepchnęłaś go i wstałaś. On zrobił to samo.
- Co jest ? Coś nie tak ? - spytał
- To ! - pokazałaś mu swoje odkrycie
- <t.i.> to nie tak jak myślisz.
Był wyraźnie zakłopotany, a Ty wiedziałaś co zrobił. Tylko dlaczego teraz ?! Dlaczego teraz, kiedy mieszkacie razem i będziecie mieli dziecko ?! Tak, jesteś w 2 miesiącu ciąży.
- A jak ?! - krzyczałaś - Wytłumacz się !
- Kochanie, źle to zrozu...
- Zamknij się ! Zdradziłeś mnie czy nie ?!
Max milczał. Ale chciałaś usłyszeć odpowiedź, nawet jeśli znasz prawdę.
- Spałeś z inną, czy nie ?!
Denerwowałaś się coraz bardziej.
- Max odpowiedz, do cholery, czy mnie zdradziłeś ?!
- To był tylko wyskok !
Zamurowało Cię. Otworzyłaś szeroko oczy, do których napłynęły łzy.
- Kiedy ? - spytałaś spokojnie
- Nie pamiętam. Byłem pijany.
- Pamiętasz ! Dobrze o tym wiesz ! Przestań kłamać !
Chwila ciszy. W końcu się odezwałaś.
- Kiedy ?!
- W zeszłą sobotę.
- Kłamałeś. Nie byłeś pijany. Pamiętasz.
- Daj spokój. Nic takiego się nie stało !
- Nic się nie stało ?! Dałeś dupy innej ! To się stało ! Znam ją chociaż ?
Max znów milczał.
- Spytałam, czy znam tą sukę ?!
- Tak.
- Kto to jest ?
- Nie mogę Ci powiedzieć.
- Mów kto to jest !
- Laura.
Laura. Przeklęte imię. Ta szmata najpierw odebrała Ci brata, później Twojego narzeczonego, a teraz zapragnęła Maxa.
- Wynoś się. - wyszeptałaś i zakryłaś oczy dłońmi
- Przepraszam. <t.i.> wysłuchaj mnie !
- Wynoś się !
Podeszłaś do niego. Rzuciłaś na łóżko jego oraz to.... różowe ohydztwo ! Podeszłaś do szafy i zaczęłaś wyrzucać z niej rzeczy Maxa. W końcu to on wprowadził się do Ciebie.
- Ej ! Co robisz ? Zostaw to. - mówił
- Wynoś się stąd ! Nie chcę Cię więcej widzieć. Zniszczyłeś mi życie i możesz być pewien, że z nim - pogładziłaś brzuch - też się nigdy nie zobaczysz.
- <t.i.> daj spokój ! Przepraszam !
Wybiegłaś z pokoju. Zamknęłaś się w łazience. Max Ci obiecywał, że to się nie powtórzy, ale mu nie wierzyłaś. W końcu odpuścił, zabrał swoje rzeczy i wyszedł z domu.

     Płakałaś. Płakałaś tak długo, aż w końcu wykorzystałaś wszystkie łzy. Wtedy zasnęłaś...
 Rano obudził Cię dzwonek do drzwi. Zerwałaś się i zbiegłaś na dół. W drzwiach stała Twoja BFF.
- Oj moje biedactwo. - przytuliła Cię
Poszłyście do salonu pogadać. W końcu musiałaś się komuś wyżalić.
- Myślałam nad tym całą noc i... - powiedziałaś
- I ?
- I chyba chcę, żeby Max wrócił. Powiedział... przyrzekał, że to się nie powtórzy i ja mu wierzę.
- Co ?! Oszalałaś ?!
- Zrozum, ja go kocham. On też mnie kocha. Nie chcę żyć bez niego. Dopełniamy się nawzajem. Muszę do niego iść. Powiedzieć mu... wybaczyć.
- No dobra. Wiesz, że nie podoba mi się ten pomysł, ale skoro chcesz pójdę z Tobą.
- Pewnie zatrzymał się u tego idioty, Dylana. Kiedyś dorabiał z nim w barze.
- No więc chodźmy.
Ubrałyście się i wyszłyście. Dotarłyście do obskurnej kamienicy w zaledwie 10 minut. Weszłyście na samą górę, do mieszkania Dylana. Nacisnęłaś dzwonek. Nie myślałaś, co możesz tak zobaczyć.
- Chwileczkę ! - Max
Spojrzałaś niepewnie na przyjaciółkę, ale było za późno, żeby się wycofać. Max otworzył drzwi najszerzej jak było można. Więc łóżko w sypialni było na widoku. Pięknie poskładane. W domu Max tego nigdy nie robił. Spojrzałaś na niego. Miał na sobie tylko granatowy ręcznik.
- Co Ty tu robisz ? - spytał
- Uświadomiłam sobie, że mimo tego co zrobiłeś, kocham Cię i chcę żebyś znowu się do mnie wprowadził.
Max tylko podrapał się po głowie. Zakłopotanie. Wstyd.
- Maxiu. - i... Laura - Jestem gotowa. Chodź tutaj kocie !
Wyszła z łazienki. Miała na sobie fikuśną bieliznę. Stanik, majtki, pończochy i... jakaś lina. Tylko po co ?! No tak... Zdałaś sobie sprawę, że jesteś jednak naiwna. Obiecywał, przyrzekał. Na marne. Znowu ją zaprosił. I znowu miał zamiar się z nią zabawiać.
Nie zauważyłaś, że masz rozwiązane sznurówki. Zbiegając po schodach, potknęłaś się o własne nogi i ... upadłaś.
Obudziłaś się w szpitalu. Okazało się, że poroniłaś. Płakałaś bezustannie przez cztery dni. Nic nie pomagało. Nawet Twoja wierna przyjaciółka. W końcu stwierdziłaś, że czas skończyć z tym życiem, skoro nie ma ono sensu.
Podeszłaś do tej komody, zajrzałaś do tej szuflady. Jedna mała szufladka z bielizną zmieniła Twoje życie w piekło. Takie nierealne, prawda ? A jednak. Wyjęłaś z niej pistolet... Maxa. Zawsze go tu trzymał. Lubił wychodzić przed dom, ustawiać tarczę i strzelać. To poprawiało mu humor.
Z bronią w ręce położyłaś się na łóżku.
- Wygodnie tutaj. - pomyślałaś z uśmiechem
Chwilę później Waszą ... Twoją biała pościel spowiła czerwona krew.

     Zastał Cię taką Max. Zapomniałaś, że nie oddał Ci kluczy. Wszedł do sypialni i zaczął płakać , jak małe dziecko.
- Jak mogłaś mi to zrobić !? Kocham Cię ! - krzyczał
W końcu zjawiła się policja, Twoja przyjaciółka, rodzina. Nikt nie mógł w to uwierzyć. Max rozpaczał najbardziej. Wiedział, że to jego wina. Nie mógł sobie tego wybaczyć. Usiadł obok Ciebie na łóżku i pogładził Twój zapłakany, jeszcze mokry i ciepły policzek.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział uśmiechając się i przypominając sobie Ciebie na plaży w letnie wakacje- Kocham Cię <t.i.>. Przepraszam.
Pocałował Twoje zimne, brudne od krwi usta. Nie brzydził się. Wręcz przeciwnie. Nie mógł sobie wybaczyć, że już ich nigdy nie zasmakuje.
Palcami przejechał po Twoim brzuchu. Byłaś w bieliźnie. Max chciał poczuć jakąś oznakę życia Waszego małego cudu, ale na marne. Nie było go tam od czterech długich dni. Znów się rozpłakał.

     Po dwóch tygodniach,spędzania każdego wolnego czasu przy Twoim grobie, w końcu nie mógł wytrzymać. Poszedł na ciągle czynną zwrotnicę i udawał, że czeka na pociąg tak jak inni. Kiedy zauważył, że się zbliża... po prostu skoczył na tory.... zginął od razu. Nie tylko z rozpaczy, ale także z miłości....



Vic...




_________________________________________________________
lipaaa.... -.-