- Gotowa ?
- A jak ! - pocałowałaś go po raz ostatni i założyłaś kask
- Ale nigdy nie jechałem z kimś... - przerwał
- Z kimś ?
- Z kimś tak dla mnie ważnym. Boję się, że coś może Ci się stać.
- Spokojnie. Czekałam na to bardzo długo. Głupio mi się wycofać. Muszę w końcu spróbować. - wstałaś
Poszliście na tor. Tom wziął motor i założył kask. Wsiadłaś i przytuliłaś się do niego. Wjechał na tor i bardzo się rozpędził. Na początek mała rampa. Dałaś radę. Później większa. Ledwo co się utrzymałaś. Nareszcie ta największa. Nie bałaś się. Chciałaś to zrobić. Uśmiechnęłaś się, co dało znak Tomowi, że byłaś gotowa. Przyspieszył i nagle wszystko zwolniło jak na filmie. Powolutku znaleźliście się na rampie i jechaliście do góry. W końcu drugie koło oderwało się od podłoża. Bardzo wolno robiliście piruety w powietrzu. W rzeczywistości wszystko działo się masakrycznie szybko. Nie zdałaś sobie nawet sprawy z tego, że puściłaś swojego chłopaka. Spadłaś z motoru. Leciałaś w dół. Tom tylko się obejrzał. Nie wiedział co robić. Upadłaś. Czułaś jak wszystko w Tobie odbiło się od ziemi. Zaczęłaś krzyczeć. Strasznie zabolała Cię prawa ręka, jednak nie miałaś siły się ruszyć. Ludzie natychmiast do Ciebie podbiegli. Kątem oka zauważyłaś klęczącego przy Tobie Toma. Nagle jakby zabrakło Ci głosu. Nie mogłaś wydusić z siebie ani słowa. Leżałaś tylko przestraszona. Zaczęło brakować Ci tlenu. Zamknęłaś oczy, a Twoja głowa przechyliła się na jeden bok. Umarłaś. Twój ukochany nie mogąc na to patrzeć, wstał i podbiegł do jednej z ramp. Chwycił swój motor i wjechał na największą. W powietrzu puścił się tak jak Ty. Kiedy upadł, nikt do niego nie podbiegł. Wszyscy byli zainteresowani tym, że nie żyjesz. On również umarł na miejscu.
***
W niebie miałaś zasłoniętą twarz. Płakałaś. Pod nosem mówiłaś, że tak długo na to czekałaś, a teraz co ? Zginęłaś przez głupi wybryk. Nagle usłyszałaś swoje imię :
- <t.i.> ! Przepraszam ! Jaki ja byłem głupi ! - usiadł obok Ciebie Tom
- Nie przepraszaj. - spojrzałaś na niego - To moja wina. Nie powinnam była Cię do tego zmuszać.
- Ej, spokojnie. To nie tak. Powiedzmy, że to nie nasza wina. OK ?
- Jak chcesz.
- Są plusy tej sytuacji.
- Jakie niby ?! Leżymy rozwaleni na ziemi, nasze dusze są w niebie, a Ty mówisz, że są plusy tej sytuacji ! No nie wierzę !
- Wiesz jakie ?
- Olśnij mnie.
- Wieczność razem. - pocałował Cię
- Rzeczywiście. - uśmiechnęłaś się
No i miał rację. Spędzacie razem całą wieczność. Wiecznie młodzi i wiecznie zajęci sobą. Narazie nie macie siebie dość. Nie zwracacie uwagi na to, że Wasi rodzice, rodzina, bliscy płaczą za Wami. Cieszycie się tylko sobą.
***
No więc tak...
Mam nadzieję, że się podoba.
Coś mi się wydaje, że w moich imaginach będzie dużo o śmierci.
Nie macie mi tego za złe prawda ?
Buziaki ;*
Vic..
no jasne że nie;)
OdpowiedzUsuńsuper mistrzu ;*
Nie mam nic do powiedzenia chyba że tylko to:
OdpowiedzUsuńJesteś GGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGGEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEENNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIAAAAAAAAAAAAALLLLLLLLLLLLLLLLLLLLNNNNNNNNNNNNNNAAAAAAAAAAAAAA :)